poniedziałek, 24 czerwca 2013

Piątkowe Zachody Słońca

Ohayo!

Nie, to jeszcze nie jest nowe opowiadanie. Na razie mam dla was oneshota, którego właściwie mogę nazwać małą zapowiedzią Mafia o Machibuse (w pewnym sensie) ;3. A co do MoM to myślę, że prolog pojawi się już za tydzień a może nawet trochę wcześniej =3.
Wracając do oneshota to jest w nim pairing, którego nigdy wcześniej nie pisałam a bardzo mi się spodobał, miło mi się go pisze i myślę, że całkiem nieźle mi to wyszło =3. Moim natchnieniem była Ayame która podsunęła mi pomysł i której dedykuję ten tekst oraz piosenka jak i teledysk T.O.Pa i G-Dragona - Baby good night. Mam nadzieję, że oneshot wam się spodoba =3.

Życzę miłej lektury =3



* * *

Musiał przyznać, że nie miał pojęcia, kiedy to się zaczęło. Nie wiedział, kiedy zaczął wypatrywać srebrzystych włosów wśród półek z książkami. Zapomniał już, kiedy zaczął pracować za wszelką cenę tylko po to, aby go zobaczyć. Nie znał powodu ani nawet dokładnego dnia, kiedy zerwał ze swoim chłopakiem, mając przed oczami obraz przystojnej, znudzonej twarzy nieznajomego mężczyzny. Nie wiedział nawet, kiedy i dlaczego tak bardzo zafascynowały go te wąskie usta, poruszające się szybko w niemym szepcie. Nie pamiętał, kiedy zakochał się w błyszczących szarych oczach, które uważnie śledziły tekst kolejnej książki. Nie miał pojęcia dlaczego tak pragnął dotyku dużych, męskich dłoni, które z wyjątkową delikatnością przewracały kolejną z pożółkłych stron.  Zapomniał dlaczego pierwszy uśmiechnął się do mężczyzny i czemu jego serce tłukło się w jego klatce piersiowej niczym po wielomilowym biegu, kiedy szarowłosy odwzajemnił gest. Nie miał pojęcia, kiedy pierwszy raz położył się do łóżka, myśląc właśnie o nim. Nie wiedział już, kiedy zaczął traktować nieznajomego mężczyznę niczym swoją Muzę… Nemezis… Galateę. Nie znał dnia ani godziny, w której zdał sobie sprawę, że dzień bez spojrzenia w głębokie szare oczy, bez śledzenia gry światła zachodzącego słońca w srebrzystych pasmach sterczących włosów i bez delikatnego uśmiechu wąskich ust mężczyzny jest dla niego dniem zmarnowanym. Jednak pamiętał doskonale jakby to było dziś, kiedy miesiąc temu szef oznajmił mu, że zamykają księgarnię na dobre. Nie mógł zapomnieć tego uczucia, kiedy uderzyła go myśl, że już nie zobaczy tajemniczego, przystojnego mężczyzny, że już nie spojrzy w jego oczy ani tego, że przez swój głupi strach zapewne nigdy nie zapyta o imię nieznajomego.

Zdołowany Shikamaru wpakował kolejną książkę do kartonowego pudła, robiąc przy tym przerażająco niezadowoloną minę. Za nic nie umiał zrozumieć dlaczego to on – kasjer, musi wynosić stąd cały asortyment. Westchnął cierpiętniczo, odstawiając ciężkie pudło pod ladę. Zmarszczył w zdziwieniu brwi, kiedy po sklepie rozniósł się cichy odgłos dzwoneczka umocowanego przy drzwiach wejściowych. Wyprostował się i zaskoczonym wyrazem twarzy powitał stałego klienta. Serce w jego piersi zabiło szybciej, kiedy szarowłosy posłał mu delikatny uśmiech.
- Dzień dobry – Shikamaru przywitał mężczyznę, spuszczając wzrok na taśmę, którą trzymał w rękach.
- Dzień dobry – odparł szarowłosy głębokim, męskim głosem, podchodząc do kasjera. – Chciałem zapytać – zaczął niepewnie, wsuwając dłonie do kieszeni swoich spodni – ta informacja na drzwiach jest prawdziwa?
- Tak – odpowiedział szatyn, odrywając kawałek taśmy - dla takich księgarni jak ta, w dobie XXI wieku, nie ma miejsca na rynku. Ludzie przerzucają się na e-booki i takie tam. Wie pan, łatwiejszy i szybszy dostęp. A w praktyce właściwie za darmo – wyjaśnił po czym zakleił pudło – jeśli chce pan coś tutaj kupić to dzisiaj ma pan ostatnią taką możliwość – dodał przygnębionym głosem, rzucając szarowłosemu przelotne spojrzenie.
- Rozumiem – mruknął mężczyzna.  Wydawał się być zawiedziony. – Co zrobicie z wszystkimi tymi książkami? – Zapytał, marszcząc idealnie wyprofilowane brwi.
- Jak na razie zabieram je do domu a później… się zobaczy – wyjaśnił Shikamaru, sięgając po kolejną partię książek.
- Szkoda, nie przeczytałem jeszcze wszystkich – westchnął szarowłosy, rzucając tęskne spojrzenie kącikowi, w którym jeszcze wczoraj stał stół i kilka krzeseł. W piątki mężczyzna zawsze tam przesiadywał, czytając stare tomiska i wygrzewając się w promieniach zachodzącego słońca. Szatyn przygryzł dolną wargę, wpakowując książki do kolejnego pudła. Raz kozie śmierć, to jego ostatnia szansa, a co z tego wyjdzie dowie się kiedy spróbuje.
- Wie pan – zaczął nieśmiało – jeśli zależy panu na przeczytaniu tych książek to… może pan jutro do mnie wpaść. Nie są mi one potrzebne, więc mogę je panu dać – zaproponował, śledząc uważnie reakcje mężczyzny. Szarowłosy najpierw wydał się bardzo zdziwiony propozycją chłopaka, jednak ostatecznie jego twarz przyozdobił zadowolony uśmiech, który Shikamaru tak lubił.
- Bardzo chętnie – odparł klient – podasz mi adres? – Zapytał, kiedy Nara po kilku minutach nadal stał, wpatrując się w jego twarz.
-  Aleja wiśni piętnaście, mieszkanie numer siedem – powiedział szybko szatyn, wciąż zdziwiony odpowiedzią mężczyzny. Nie spodziewał się, że szarowłosy przystanie na taką propozycję tym bardziej, że z jego strony był to desperacki ruch, za którym kryło się nieznane mu dotąd uczucie.
- W porządku – mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej, po czym zapadła między nimi krępująca cisza. Shikamaru nie wiedząc co zrobić wodził wzrokiem wszędzie byle by tylko uniknąć spojrzenia szarowłosego. W końcu mężczyzna odchrząkną, wyciągając otwartą dłoń w stronę szatyna. – Hatake Kakashi  - przedstawił się a chłopak, przepełniony jeszcze większym zdziwieniem, uścisnął jego rękę.
- Nara Shikamaru – odpowiedział, a na jego twarz wpłynął bezmyślny uśmiech. Gdyby mógł nie puściłby tej dłoni już nigdy. Była dokładnie taka jak ją sobie wyobrażał. Lekko szorstka, duża, ciepła, silna i nieco żylasta. Taka jakiej chciał, jakiej potrzebował. – Bardzo mi miło – dodał, a widząc zaskoczoną minę szarowłosego, zorientował się iż wypowiedział to na głos.
- Mnie również – powiedział Kakashi. Jego usta drżały lekko od powstrzymywanego śmiechu. – W takim razie, do zobaczenia jutro o siedemnastej?  - Puścił dłoń Shikamaru, odwrócił się na pięcie i podszedł do drzwi.
- Tak, do jutra – mruknął nieco speszony szatyn. Mężczyzna posłał mu jeszcze jeden uśmiech, po czym wyszedł ze sklepu. Shikamaru odetchnął głośno, opierając się pośladkami o ladę. – Upierdliwa sytuacja – bąknął sam do siebie, drapiąc się po głowie.

* * *

Wstawił wodę na herbatę i wyszedł z kuchni. Stanął na środku salonu, nie wiedząc co ze sobą zrobić.  Spojrzał w lustro, poprawiając sterczącą kitkę na czubku głowy. Uśmiechnął się lekko do swojego odbicia, po czym sprzedał sobie mentalnego kopniaka. Zaczynam zachowywać się niczym rażona miłością dziewica,z oburzoną miną usiadł na czarnej, skórzanej kanapie, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Rzucił smętne spojrzenie swojej małej biblioteczce, która stanowiła przegrodę pomiędzy jego salonem a kuchnio-jadalnią. Chyba po raz pierwszy w życiu tak bardzo się denerwował. Zatupał nerwowo nogą, zagłębiając się w swoich myślach. Wciąż nie wiedział co czuje do tego mężczyzny. Nie znali się. Nigdy ze sobą nie rozmawiali, nie licząc oczywiście wczorajszej wymiany zdań. Jedyne co ich łączyło to piątkowe zachody słońca, książki i nieśmiałe uśmiechy na pożegnanie. Podobno był inteligentny, ale za nic nie umiał zrozumieć na czym polega ich dziwna znajomość. Wyczuwał między nimi więź mimo, że w praktyce nie było między nimi nic. Kiedy o tym myślał miał wrażenie jakby przespał sporą część swojego życia. Zupełnie nieoczekiwanie, po małym mieszkanku rozległ się drażniący dźwięk dzwonka.Shikamaru podskoczył w miejscu, zrywając się z kanapy i podbiegając do drzwi. Otworzył je z rozmachem, od razu napotykając parę szarych tęczówek. Szybko zmierzył mężczyznę wzrokiem. Jasnoszare dżinsy, czarna koszulka, ciemnozielona kamizelka z kapturem i czarne trampki. Kiedy teraz się nad tym zastanawiał, to stwierdzał, że mężczyzna nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia kilka lat.
- Dzień dobry – przywitał się Shikamaru. Jego serce tłukło się o żebra tak głośno, że nie zdziwiłby się gdyby słyszał je także jego gość. – Jak… tu… ? – zapytał nieskładnie, patrząc to na mężczyznę to na schody.
- Pomagałem starszej pani z psami więc odpuściłem sobie domofon –wyjaśnił Kakashi, machając zdawkowo ręką. – Mogę? – Zapytał, wskazując  salon Shikamaru.
- A… tak – Nara odsunął się, wpuszczając szarowłosego do mieszkania. Hatake rozejrzał się po wnętrzu, uśmiechając się w zadowoleniu. Najwyraźniej szatyn lubował się w stylu retro.
- Ładnie tutaj – oznajmił Kakashi po czym usiadł na kanapie, moszcząc się na niej wygodnie.
- Herbaty? – Zaproponował Shikamaru, przesuwając pudło z książkami bliżej kanapy.
- Zielonej – zażyczył sobie szarowłosy, sięgając po pierwszą książkę.

-...ogólnie to bardzo dobra książka, ale osobiście zmieniłbym zakończenie, bo szczerze irytuje mnie tam to głupie babsko – Kakashi zakończył swój wywód na temat kolejnej książki, a Shikamaru zaśmiał się perliście. Sam nie wiedział co w niego wstąpiło, zachowywał się niczym zakochana nastolatka. W przeciągu trzech godzin szarowłosy stał się dla niego kimś na kształt bóstwa. Serce wciąż tłukło się w jego klatce piersiowej w zdwojonym tempie, a przy każdym, nic nie znaczącym, dotyku Hatake, przyspieszało jeszcze bardziej. Kakashi był naprawdę wspaniałym mężczyzną. Inteligentny, a przy tym zabawny. Miał wyrobioną opinię na każdy temat i swoje zdanie, którego nie bał się wyrażać. Z bliska jeszcze bardziej przystojny, o niesamowicie elektryzujących tęczówkach w kolorze burzowego nieba. Shikamaru nie mógł się powstrzymać, aby przy każdej nadarzającej się okazji nie dotknąć ciepłej dłoni mężczyzny.
- Chyba już będę zbierał się do domu – oznajmił Kakashi, dopijając czwartą herbatę. Shikamaru zachłysnął się wdychanym powietrzem, a jego mózg zaczął pracować na pełnych obrotach. W głowie nagle pojawiło się tysiąc myśli,„co zrobić aby zatrzymać mężczyznę na dłużej… a najlepiej na zawsze.”  – Późno już, a ja mam do zrobienia jeszcze kilka rzeczy – wyjaśnił, wstając z kanapy.  – Zobaczymy się za tydzień? – Zaproponował, a wszystkie myśli krążące w głowie Shikamaru zatrzymały się gwałtownie, powracając do poprzedniego, leniwego stanu. Szatyn znów stał się dziwnie upojony bliskością Kakashi’ego.
- Jasne – odparł natychmiast Nara, również wstając. – O tej samej godzinie? – Zapytał, przygryzając dolną wargę. Szarowłosy uśmiechnął się kątem ust, a w jego oczach przez chwilę pojawił się drapieżny błysk. Shikamaru zmarszczył pytająco brwi, jednak po chwili stwierdzając, że było to tylko przewidzenie.
- Tak – Hatake odpowiedział bez zastanowienia, po czym podszedł do wyjścia. Szatyn podążył zaraz za nimi. – W takim razie do zobaczenia – szarowłosy otworzył drzwi, odwracając się przodem do Shikamaru. Przez chwilę wpatrywał się w czarne tęczówki szatyna, walcząc z chęcią wpicia się w jego malinowe usta,aby następnie posłać mu tylko niemrawy uśmiech i odejść do swojego pustego mieszkania.

* * *

Kakashi położył się na łóżku, uśmiechając się delikatnie. Do wczoraj nie zdawał sobie sprawy jak bardzo zależało mu na… książkach? Nadal głupio to sobie wmawiał. Powtarzał jak mantrę. Przecież to nie prawda. Przeczytał już wszystkie książki jakie go interesowały, niektóre nawet dwa razy. Więc zależało mu na…
- Shikamaru – szepnął, posyłając imię ukochanego w ciemność. Nigdy nie pomyślałby, że szatyn zaprosi go do siebie. Przychodził do księgarni już od dwóch lat, regularnie, co każdy piątek, a chłopak nie wydawał się zainteresowany. Zauważał delikatne uśmiechy Shikamaru jednak nie wpadłby na to, że mogą one coś znaczyć. Najwyraźniej potrzebował bodźca. Bądź co bądź cała ta sytuacja ciągnęła się już długo. Przywykli do siebie,a piątkowe spotkania stały się ich rutyną. Właściwie dla Kakashi’ego było to coś do czego dążył przez cały tydzień. Uwielbiał przesiadywać w księgarni aż do zmierzchu i znad książek obserwować Shikamaru skąpanego w świetle zachodzącego słońca. Kochał jego delikatny uśmiech, kiedy czytał gazetę,ogrzewając dłonie o kubek z gorącą herbatą. Uwielbiał czarne tęczówki, które ze swoistym błyskiem szukały odpowiedniego tytułu. Nie mógł oderwać spojrzenia od delikatnych, szczupłych dłoni, które z wprawą układały grube tomy między innymi. Ubóstwiał długie palce, które delikatnie głaskały grzbiet książki, kiedy Shikamaru czytał jej opis.
Kakashi westchnął cicho, okrywając się kołdrą i przekręcając na bok. Położył dłoń na zimnej poduszce obok, głaszcząc ją leniwymi ruchami.
- Shikamaru – mruknął jeszcze raz, zamykając oczy. Zanim wpadł w ramiona Morfeusza jego ostatnią myślą była ta, że na za tydzień zapowiadali burze.

* * *

Shikamaru kichnął, zakrywając się kocem po sam czubek nosa. Mruknął niezadowolony, w myślach złorzecząc na swojego szefa. Gdyby nie kazał mu biegać z pudłami pełnymi książek to zapewne teraz byłby zdrowy. Utkwił smętne spojrzenie w wielkiej szybie, po której spływały krople deszczu. Przez ułamek sekundy niebo przeszył świetlisty zygzak, a zaraz za nim Tokio ogarnął donośny grzmot. Szatyn spojrzał na zegar wiszący na ścianie naprzeciwko. Była już osiemnasta a Kakashi’ego nadal nie było. Shikamaru kichnął jeszcze raz, drżąc pod kocem. Mógł się tego spodziewać. W końcu Hatake chciał tylko książek. Ależ był głupi. Ubzdurał sobie, że mężczyzna przychodzi do niego, a książki są tylko głupim pretekstem. Po mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Shikamaru skrzywił się strasznie i pociągną nosem. Nie chciało mu się zwlekać z kanapy. Dzwonienie powtórzyło się, drażniąc Narę.
- Nie ma mnie – oznajmił szatyn, odwracając się plecami do wejścia. Chwilę później usłyszał jak drzwi otwierają się. Shikamaru odwrócił głowę tak szybko, aż coś w jego karku strzeliło nieprzyjemnie. W drzwiach stał przemoczony Kakashi z beztroskim uśmiechem na twarzy. Ze zdziwienia szatyn podniósł się do siadu. – Kakashi?
- Cześć – szarowłosy przywitał się, zdejmując mokre trampki. – Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem zostać w pracy trochę dłużej – wyjaśnił mężczyzna – no i po drodze złapała mnie ta burza.
- Czekaj – mruknął Shikamaru. Mimo bolącej głowy podniósł się z kanapy i czym prędzej zniknął w łazience. Kiedy zobaczył Kakashi’ego poczuł się jakby ktoś wylał na niego wiadro zimnej wody. Jego serce znów przyśpieszyło, tłukąc głośno w klatce piersiowej. Chłopak złapał szlafrok i ręcznik po czym odetchnął i wyszedł z łazienki. – Proszę - na mokre włosy Hatake narzucił ręcznik, na co Kakashi zaśmiał się cicho, strzepując materiał na ramiona.
- Jesteś chory? – Zapytał, podchodząc bliżej Nary. Shikamaru przytaknął ruchem głowy, kładąc szlafrok na oparciu fotela.
- Nie musiałeś przychodzić – powiedział, robiąc mały kroczek w stronę szarowłosego. Ich klatki piersiowe prawie stykały się ze sobą.
- Ale chciałem – odparł Kakashi, zdejmując koszulkę. Oczy szatyna bezwiednie zsunęły się na nagi tors mężczyzny. Po bladej skórze ściekały kropelki wody, zatrzymując się dopiero na pasku spodni, który po chwili szarowłosy rozpiął. – Zmoczyłem ci dywan.
- Wyschnie – Shikamaru oznajmił zachrypniętym szeptem, starając się powstrzymać dłonie, które mimowolnie chciały spocząć na umięśnionym brzuchu mężczyzny. –Chciałeś… dla książek? – Zapytał wracając do przerwanego tematu.
- Dla ciebie – odpowiedział szarowłosy po czym bez skrępowania zsunął spodnie z swoich bioder. Usłyszał jak Shikamaru przełknął głośno ślinę i z zadowolonym uśmiechem kopnął mokry materiał pod drzwi.
- Dla mnie? – Zapytał szatyn, wracając spojrzeniem do twarzy Kakashi’ego. Szarowłosy przytaknął, wsuwając palce za materiał przemoczonych bokserek. – Dlaczego? – Tęczówki Shikamaru powiodły za zsuwającą się z wąskich bioder bielizną. Kiedy jego wzrok spoczął na lekko uniesionej, pokaźnej męskości Hatake, poczuł jak cała krew spływa do jego lędźwi sprawiając, że przez jego ciało przeszedł dreszcz.
- Drżysz – szepnął Kakashi, sięgając po biały szlafrok. – Dla ciebie… bo wzbudzasz we mnie takie emocje jakich nikt inny nie potrafi. Przy tobie budzę się do życia i co więcej, chcę żyć. Twój widok sprawia, że na moją twarz wpływa uśmiech, że w środku czuję to przyjemne ciepło – wyjaśnił, ubierając szlafrok. – Zrobić ci herbaty? – zapytał, kiedy Shikamaru znowu zadrżał.
- Nie – odszepnął szatyn, wpatrując się w oczy mężczyzny. Nie chciał teraz herbaty, nie po tym co usłyszał, bo to znaczyło, że Kakashi czuje to samo co on, prawda?– Co mam przez to rozumieć? – Słyszał szum własnej krwi, swój płytki oddech i dudniące serce.
- Zakochałem się w tobie, Shikamaru – powiedział cicho Kakashi. Cicho, ale pewnie, bez wahania. Obraz przed oczami szatyna zawirował, a gdy wrócił na swoje miejsce Nara z wyjątkową ostrością zarejestrował kroplę deszczu, spływając po policzku Hatake. Niepewnie położył dłonie na szerokich ramionach szarowłosego, uniósł się lekko na palcach, wysunął koniuszek języka i zlizał kropelkę. Poczuł jak ciepłe dłonie Kakashi’ego oplatają go w pasie. – Co mam przez to rozumieć? – Szarowłosy powtórzył pytanie chłopaka.
- Zakochałem się w tobie, Kakashi – szatyn wyszeptał wprost do ucha mężczyzny, owiewając je gorącym powietrzem. Przesunął dłonie na szyję szarowłosego po czym delikatnie ucałował jego dolną wargę. Hatake przymknął powieki, łącząc ich usta w nieśmiałym, czułym pocałunku. Wargi Shikamaru były ciepłe i miękkie. Idealne. Szatyn objął szyję mężczyzny, przysuwając się jeszcze bliżej. Ich ciała stykały się na całej długości. Kakashi był mokry, ale ciepły.
Szarowłosy otworzył powoli oczy, odrywając się od kuszących ust Shikamaru. Niepewnie zsunął dłoń na pośladek chłopaka, aby po chwili ścisnąć go delikatnie. Szatyn sapnął cicho, zagryzając dolną wargę.
- Chcesz? – Zapytał szeptem Kakashi, drugą ręką łapiąc sznurek przytrzymujący poły szlafroka Shikamaru. Chłopak przytaknął ruchem głowy, muskając wargami usta szarowłosego. Mężczyzna uśmiechnął się kątem ust i kolejny raz wpił się w usta Nary. Ich pocałunek nadal był czuły i leniwy. Nie mieli ochoty na brutalności czy zwierzęcą dzikość. Kakashi wsuwając język w usta Shikamaru powoli prowadził ich w stronę kanapy, rozwiązując sznurek szlafroka. Szatyn mrucząc cicho, wsunął zimne ręce pod szlafrok szarowłosego, sprawiając, że przez  ciało mężczyzny przeszedł dreszcz.  Kakashi odrywając się od chłopaka, położył go na kanapie, zawisając nad nim. Szlafrok szatyna rozchylił się, ukazując Hatake opalone, złoto-brązowe ciało Shikamaru. Szarowłosy uśmiechnął się delikatnie, po czym pochylił nad chłopakiem. Poczynając od szyi, zaczął składać drobne pocałunki  na ciele Nary co rusz zasysając delikatnie skórę, aby naznaczyć ukochanego. Zsunął usta na obojczyki chłopaka, podgryzając miękką skórę. Rękami masował jego uda i biodra, wyrywając z ust Shikamaru ciche westchnienia. Wysunął język i przesunął nim od ramienia, aż po miejsce za uchem, aby później przenieść usta na klatkę piersiową. Kiedy dotarł do jednego z twardych sutków, ujął go w usta i począł intensywnie ssać. Drugą rękę przesunął z uda, poprzez płaski brzuch na pierś, aby zająć się drugą brodawką. Chłopak jęknął nieśmiało, wplatając palce w mokre włosy Kakashi’ego. Po chwili szarowłosy zsunął usta niżej, na brzuch szatyna. Kiedy dotarł do pępka, wsunął w niego język, zataczając kółeczka i napawając się mruczeniem kochanka. Oddech Shikamaru stał się szybki i urywany, kiedy wąskie wargi Kakashi’ego znalazły się na jego podbrzuszu, podgryzając delikatną skórę. Chłopak zsunął dłonie na plecy mężczyzny, drapiąc je łagodnie.  Hatake dokładnie ominął nabrzmiałą męskość Shikamaru, składając pocałunki na smukłym udzie.
- Kakashi – jęknął szatyn, wbijając paznokcie w ramiona szarowłosego. Mężczyzna uśmiechnął się figlarnie i podciągnął wyżej tak, aby ich twarze znajdowały się na tym samym poziomie.
- Byłeś już kiedyś z mężczyzną? – Zapytał Hatake, zsuwając gumkę z włosów Shikamaru, które po chwili rozsypały się wokół jego głowy. W jego szarych oczach pojawiła się troska, kiedy delikatnie głaskał policzek szatyna.
- Tak, jestem gotowy – odparł Shikamaru, domyślając się co mężczyzna ma na myśli. Tęczówki Kakashi’ego zalśniły drapieżnym błyskiem, jednak szarowłosy złożył na ustach chłopaka czuły pocałunek, po czym ujął w dłoń swoją męskość. Shikamaru objął szyję mężczyzny, czekając na niepowtarzalne uczucie wypełnienia, które już po chwili pojawiło się. Kakashi westchnął, zamykając oczy. Przez jego ciało przeszły fale gorąca, kiedy jego członek znalazł się w wilgotnym, ciasnym i ciepłym wnętrzu Shikamaru. Szarowłosy przez chwilę trwał nieruchomo jednak niedługo otworzył oczy poruszając ostrożnie biodrami. Jego ruchy były powolne i płytkie. Mimo zapewnienia szatyna, wolał być ostrożny. Kiedy z ust Shikamaru zaczęły wyrywać się ciche jęknięcia, pogłębił pchnięcia, zagryzając wargi. Wnętrze chłopaka było tak niesamowicie jedwabiste. Nie mógł powstrzymać się od westchnień, kiedy jego męskość od nowa i od nowa zagłębiała się w ciepłej wilgoci. Nieoczekiwanie przez ciało szatyna przeszedł elektryzujący dreszcz sprawiając, że z jego gardła wyrwał się głośny jęk, a mięśnie zacisnęły się na gorącym członku Kakashi’ego. Szarowłosy mruknął w zadowoleniu, uśmiechając się figlarnie. Znalazł to czego szukał. Pogłębił pchnięcia jeszcze bardziej, nieco przyspieszając. Teraz za każdym razem uderzał w prostatę szatyna, co spotykało się z krzykami rozkoszy nie tylko Shikamaru, ale również ze strony Kakashi’ego.Na jego męskości zaciskały się silne mięśnie Shikamaru powielając rozkosz. Chłopak krzyczał i jęczał, drapiąc plecy kochanka tak, że na bladej skórze zostawały czerwone pręgi. Po chwili przed oczami obojga wybuchnął kalejdoskop barw, a ciała pochłonęły fale przyjemnego gorąca. Wykrzyknęli nawzajem swoje imiona. Szatyn zacisnął zęby na ramieniu Kakashi’ego, kiedy poczuł jak wypełnia go nasienie kochanka. Szarowłosy opadł na Shikamaru, dysząc głośno.
- Ugryzłeś mnie – mruknął, szczypiąc Narę w pośladek. Zaśmiał się, kiedy chłopak wierzgnął wściekle nogą, kichając głośno.
- Przepraszam – bąknął szatyn, głaszcząc mężczyznę po włosach. – Pić mi się chce.
- Zrobię ci herbaty – Kakashi usiadł na kanapie. Jego włosy były rozczochrane jeszcze bardziej niż zawsze.
- Nie chcę herbaty, gorąco mi – Shikamaru usiadł obok szarowłosego. – W lodówce mam szampana – przypomniało mu się.
- Jesteś chory – upomniał go Kakashi, co skończyło się kolejnym ugryzieniem w ramię. – Dobra, już idę – zgodził się i po chwili zniknął w kuchni, mrucząc coś pod nosem. Kilka minut później szedł z powrotem niosąc w rękach butelkę zimnego szampana, dwa kieliszki i miseczkę truskawek. – Mam deser – oznajmił, kładąc wszystko na stoliku.
- Gdzie idziesz? – zapytał szatyn, kiedy Kakashi nie usiadł obok niego. Mężczyzna nie odpowiadając podszedł do kartonowego pudła i wyciągnął z niego jedną ze starych książek.
- Poczytam ci – wyjaśnił, siadając obok chłopaka i obejmując go ramieniem.

* * *

Komentarze skopiowane z top-secret-yaoi.blogspot.com:

Anonimowy16 września 2012 17:18
Ciekawy pomysł na one-shota! Chyba trzeba za to podziękować Ayame. Zastanawiam się czy ta parka bd występować w nowym opowiadaniu. Mam nadzieję, że tak. Pierwszy raz czytałam o tej parze i jestem ciekawa co z tego wyniknie.
Pozdrawiam i życzę weny Hilda

OdpowiedzUsuń

Anonimowy16 września 2012 19:18
Eh przerwało mi połączenie i komentarz się nie dodał więc tak w skrócie: bardzo mi się podobała, było ciekawie i oryginalnie, jestem ciekawa MoM i pytam czy dokończysz "Koronkowe stringi w londyńskim Pandemonium" :) W sumie tyle było w poprzednim komentarzu, tylko był ładniej rozbudowany i ładniej napisany ale czego ja mogę wymagać od mojego internetu :)
Życzę wielu natchnień
PS. Dzięki wielkie Ayame za to, że byłaś natchnieniem ;p
Antek

OdpowiedzUsuń

Ayame16 września 2012 19:29
Nie ma za co za natchnienie ^_^

Cały mój pomysł, który tutaj zawarłaś wyszedł Ci ciekawie i słodko. Nie przeczę, że bardzo ale to bardzo uwielbiam tę dwójkę ^^ I mam nadzieję, że będzie ich o wiele więcej w Twoich opowiadaniach, ale i nie tylko Twoich. Bardzo cieszyłam się na tego shota, SasuNaru zrobiło się zbyt kanoniczne w internecie :)

Czekam na kolejne :)

OdpowiedzUsuń

Kaori-chan.16 września 2012 21:00
Jeśli to ma związek z MOM to jestem ciekawa jaki. :3 Ogólnie historia fajna i podobało mi się. D Pierwszy raz, prawdę mówiąc spotykam się z Kakashim i Narą jako parą i podoba mi się. :D <3 Początek nie wiele mówił, co jeszcze bardziej zachęcało do czytania, a ich pierwsza rozmowa, w której opisałaś tylko odczucia Shikamaru dało taką niepewność, ale to było świetne. :D Oj, za długie to zdanie. xD No, to czekam na coś z Mom i nie tylko. :D

OdpowiedzUsuń

Eitheldur17 września 2012 00:52
Jeny! Wiem, że się powtarzam, ale kocham Twoją twórczość! Pewnie jeszcze nie raz będziesz miała okazje to ode mnie usłyszeć ;) świetnie napisany one-shot, który jeszcze bardziej zwiększył mój apetyt na Twoje nowe opowiadanie. Plus za to, że po raz pierwszy spotykam się z tym pairingiem i powiem szczerze, że bardzo przypadł mi on do gustu. Słodko ^^ niestety jutro wprowadzam się już do akademika i na razie będę tam odcięta od internetu (nie wiem jak ja to wytrzymam), ale w każdy weekend będę nadrabiać zaległości i się odzywać. Obiecuję! ;p
Pozdrawiam i weny życzę! ;)

OdpowiedzUsuń

Agata P17 września 2012 14:51
Ten komentarz został usunięty przez autora.

OdpowiedzUsuń

Anonimowy17 września 2012 14:53
Pierwszy raz spotkałam się z takim połączeniem- Shikamaru x Kakashi.
Jestem strasznie zaskoczona że na taką historie wpadłaś.
Bardzo ciekawa wciągająca historia,bardzo mi się spodobała.
Życzę natchnienia do napisania kolejnych historii i pozdrawiam.:D
Vamp Bloody

OdpowiedzUsuń

Anonimowy17 września 2012 18:40
Hej,
wspaniały one-shoot Tobie wyszedł, miał w sobie to coś urzekającego, wspaniale się czytało, Kakashi przychodzi do tej księgarni nie tylko czytać książki, ale te i poobserwować Shikamaru...
Z wielką niecierpliwością kochana czekam na nowe opowiadanie ... ;]
Weny życzę
Pozdrawiam serdecznie Basia

OdpowiedzUsuń

abunai niku17 września 2012 21:03
Ojej, przyznam, ze nie spodziewałam się takiej parki! Shikamaru i Kakashiego razem widze na serio po raz pierwszy i choć na początku nie byłam do tego bardzo przekona, jednak spodobało mi się. Całość wyszła po prostu świetnie, naprawdę. Miejscami słodko i tak aww~~ ^w^
Nie mogę się doczekać nowego opowiadania. :D
Pozdrawiam,
abunai

OdpowiedzUsuń

XYZ*3*18 września 2012 07:28
fajny pomysł na shota kakashi i shika tego jeszcze nie czytałam ale bardzo mi się podobało :P czekam teraz na 1 rozdział opowiadanka i życzę dużo weny

OdpowiedzUsuń

Kapika18 września 2012 21:23
Nie spodziewałam się takiego paringu no ale wyszło bardzo fajnie :) Miłe urozmaicenie czekania na nowe opowiadanie :)

OdpowiedzUsuń

Anonimowy22 września 2012 00:36
Świetny oneshot,fajna parka,lubię to;p Wszystko co piszesz jest świetne,a z twoimi pomysłami to nigdy nie będzie nudno=3 Weny kochana i zaczynaj nowe opowiadanie bo tak się na nie najarałam,że nie wytrzymam xD
Kasia

OdpowiedzUsuń

Akemi22 września 2012 21:57
Extra one shot. xD Mało się spotyka opowiadań z tym paringiem. ;P Kakashi był słodki ;3 Zwłaszcza w ostatniej scenie! Poczyta Narze! ;3 Tak, obydwoje to lubią i na pewno nie będą się nudzić... tylko gdzie teraz będą książki Powrócą co Shikamaru, czy to chłopak przeniesie się do nich XD

OdpowiedzUsuń

Anonimowy29 września 2012 22:06
FAJNA HISTORYJKA ALE MIMO WSZYSTKO WOLE IRUKE I KASIA ;]

OdpowiedzUsuń

A22 stycznia 2013 23:24
Bardzo mi się podobało. ;) Originalny pomysł.
Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz