poniedziałek, 24 czerwca 2013

Tato, czy to twoja dziewczyna?

Ohayo!
A więc  napisałam tego oneshota =3. Stanowczo nie należy on do najkrótszych. Można by nawet zrobić z niego małe opowiadanie gdyby bardziej się rozpisać xD. Nie chce mi się go jednak dzielić na części więc publikuję go w całości a wy jak chcecie możecie się męczyć czytaniem moich wypocin. Sama nie wiem czy jestem z niego zadowolona. Kilka rzeczy jest tak jak planowałam kilka innych nie ale ogólnie chyba nie jest najgorszy =3.
Oczywiście proszę nie sugerować się tytułem i nie wysuwać z niego pochopnych wniosków. =P
Mam nadzieję, że wam się spodoba więc życzę miłej lektury =3.

* * *

Sasuke spakował do pudła ostatni zwój z herbem Uchiha na wierzchu wzdychając głośno. Kucnął pocierając zesztywniały kark. Pakował cały pozostały dobytek klanu Uchiha już od dobrych czterech godzin. Zdążył nawdychać się kurzu, znaleźć dziwne zapiski swojego ojca i swoje stare zabawki. Zamknął ostatnie pudło a do jego uszu dotarł tupot stóp. Odwrócił się w stronę drzwi i tak jak przewidział po chwili na strych wpadł nadpobudliwy, czarnowłosy pięciolatek z wielkim uśmiechem na ustach i roziskrzonymi, czarnymi oczami.
- Tato! - Krzyknął co najmniej jakby Sasuke stał dwa kilometry dalej a nie kucał tuż przy nim – Tato, czy mogę chodzić do akademii? - Zapytał podekscytowany ściskając ręce w małe piąstki. Patrzył na ojca z nadzieją nie przestając się uśmiechać.
- A chciałbyś już teraz? - Zapytał nieco zdziwiony. Czego jak czego ale takiego pytania się nie spodziewał. Jego syn nawet nie widział akademii a już pyta czy może do niej chodzić. A jego zdziwienie urosło jeszcze bardziej kiedy w pamięci nie znalazł ani jednej sytuacji, której mówiłby Taichi'emu o akademii ninja.
- Bardzo! - Odpowiedział szybko, bez jakiegokolwiek zamyślenia. W czarnych oczach pojawiło się jeszcze więcej nadziei kiedy na twarzy ojca pojawił się delikatny, pochlebiający uśmiech.
- Wiesz Taichi, tak się składa, że dzisiaj akurat idę do Iruki-sensei – Zaczął odkładając pudło na stertę z rzeczami klanu – Więc będziemy mogli zapytać czy już się nadajesz.
- Naprawdę? - Zapiszczał podekscytowany malec podskakując w miejscu – Kiedy pójdziemy? - Złapał ojca za rękaw czarno-białej bluzy a jego, już i tak szeroki, uśmiech powiększył się jeszcze bardziej.
- Za chwilę – Odpowiedział Sasuke o mało nie parskając śmiechem na widok ekscytacji syna – Zniosę te pudła na dół i możemy iść – Wyjaśnił wskazując na kilka dużych kartonów za jego plecami.
- To ja ci pomogę – Taichi podszedł do stosu pudeł łapiąc pierwsze, największe w małe rączki. Spróbował podnieść karton jednak z marnym skutkiem – Hmm... chyba powinienem wziać mniejszy – Mruknął sam do siebie młody Uchiha – Podasz mi ten z góry, tato? - Taichi spojrzał na ojca próbującego ukryć rozbawienie. Sasuke sięgnął po najmniejszy karton podając go synowi – Ten jest dobry – Oznajmił maluch po czym, po uporaniu się z drzwiami, ruszył po schodach, w dół starego domu z dziarskim uśmiechem na ustach.

* * *

Taichi trzymając ojca za rękę spokojnie przemieżał główny korytaż akademii zaglądając do każdej mijanej klasy. Z zaciekawieniem wpatrywał się w starsze dzieci siedzące w ławkach. Akurat była przerwa więc młody Uchiha miał okazję porozglądać się trochę po swojej przyszłej szkole. Nagle Sasuke skręcił w lewo do jednej z większych klas a Taichi musiał przyśpieszyć korku. Na szczęście ojciec zaraz po przekroczeniu progu staną w miejscu.
- Ohayo Sasuke – Stojący przed biurkiem opalony szatyn z włosami związanymi w kitkę i poprzeczną blizną na twarzy uśmiechnął się szeroko do Uchihy. Sasuke podszedł bliżej a Taichi mocniej ścisnął rękę ojca – Co u ciebie? Wszystko w porządku?
- Ohayo Iruka-sensei – Sasuke uśmiechnął się lekko do byłego nauczyciela. Tak samo jak Naruto nie mógł się odzywaczaić od nazywania Iruki jak i Kakashi'ego swoim nauczycielem – Wszystko dobrze – Odparł krótko – Jak Kakashi-sensei? - Zapytał. Hatake niedawno wrócił z misji rangi S. Był mocno wycieńczony i poraniony. Trafił do szpitala na kilka dni jednak teraz był już w domu z Iruką.
- Już czuje się lepiej – Umino założył za ucho kosmyk brązowych włosów opadających mu na czoło – Twierdzi, że jeszcze kilka dni i będzie mógł wrócić do misji – Przewrócił teatralnie oczami wiedząc, że Kakashi spędzi w domu jeszcze kilka, dobrych tygodni – A kogo my tu mamy? - Zapytał zwracajac uwagę na Taichi'ego chowającego się za nogą Sasuke. Malec wychylił się odrobinę a widząc ciepły uśmiech nauczyciela wyszedł zza ojca jednak wciąż kurczowo ściskając jego dłoń.
- Uchiha Taichi – Przedstawił się uśmiechając się nieśmiało do Iruki – Pan jest nauczycielem? - Zapytał a w jego oczach od razu pojawiła się ciekawość. Umino spojrzał na Sasuke pochlebnym spojrzeniem po czym znów zwrócił wzrok na czarnowłosego chłopca.
- Tak, nazywam się Umino Iruka – Odpowiedział nauczyciel kucając naprzeciwko młodego Uchihy – Kiedyś uczyłem twojego tatę, wiesz? - Zaśmiał się cicho kiedy Taichi spojrzał z podziwem na ojca.
- Naprawdę? - Zapiszczał zachwycony – A mnie też pan będzie uczył? - Zapytał wpatrując się w Irukę z coraz większym wyczekiwaniem w czarnych ślepkach.
- A chciałbyś? - Zapytał Umino czochrając włosy pięciolatka – Wiesz, jeśli chcesz i jeśli twój tata się zgodzi to możesz zacząć chodzić do akademii od przyszłego miesiąca kiedy zaczynamy nowy rok szkolny. Co ty na to?
- Bardzo chcę! - Krzyknął Taichi a na jego lekko zarumienionej twarzyczce wyrósł ogromny uśmiech. Szybko spojrzał na uśmiechającego się Sasuke – Pozwolisz mi tato? - Zapytał słodko jakby nie miał pewności, że ojciec na pewno pozwoli mu się edukować.
-Jeśli tylko chcesz to ja nie mam nic przeciwko – Sasuke mrugnął porozumiewawczo do swojego syna na co ten zapiszczał i zatuptał w miejscu w wyrazie radości – A w przyszłym miesiącu to za ile będzie dni? - Zwrócił się do Iruki, który z zachwytem wpatrywał się w młodego Uchihę. W chłopcu wyraźnie mógł dostrzec małego Sasuke jednak nie tak samotnego i wrogiego a wesołego i ciekawskiego pięciolatka. Był pewien, że właśnie taki byłby Sasuke za swoich dziecięcych lat gdyby Fugaku, klan jak i wioska nie zniszczyła jego dzieciństwa.
- Dokładnie za dwadzieścia sześć dni – Odpowiedział Iruka a widząc przygasający uśmiech Taichiego dodał szybko – Nie martw się, nawet nie zauwarzysz kiedy to minie. A jeśli chcesz możesz tutaj przychodzić od czasu do czasu – Na twarzy pięciolatka znów wylał się szeroki, radosny uśmiech – Umiesz pisać? - Zapytał sięgając po formularz zgłoszeniowy.
- Tak, umiem się podpisać – Odpowiedział dumnie Taichi rzucając ojcu zadowolone spojrzenie.
- W takim razie podpisz się tutaj a potem tata wypełni tą kartkę i wszystko będzie załatwione – Iruka podał maluchowi długopis po czym posadził go na krześle kładąc przed nim kartkę.
- Tutaj? - Zapytał dla pewności chłopiec wskazując paluszkiem na wykropkowane miejsce. Umino skinął potwierdzająco głową na co Taichi z wielkim uśmiechem na ustach zabrał się do nakreślenia swojego pierwszego, oficjalnego podpisu. Sasuke zaśmiał się cicho pod nosem kiedy skupiony syn przygryzał koniuszek języka stawiając ostatnią literę swojego imienia – Skończyłem – Zakomunikował machając formularzem w stronę Iruki – Strałem się – Dodał z dumą po czym zeskoczył z krzesła wpatrując się w twarz nauczyciela w oczekiwaniu na reakcję.
- Bardzo ładnie – Pochwalił chłopca Umino wpatrując się w koślawe literki składające się w podpis młodocianego Uchihy – Proszę – Podał Sasuke formularz – Wypełnij go. Możesz tutaj usiąść – Wskazał na krzesło na którym przed chwilą siedział Taichi jednak brunet jedynie sięgnął po długopis i szybko wypełnił formularz zgrabnym, ukośnym pismem oddając go Iruce zaraz po złożeniu zamaszystego podpisu – Masz pismo podobne do Mikoto – Oznajmił Iruka dokładnie pamiętając pochyłe litery matki Sasuke.
- Sasuke! - Po klasie rozległ się krzyk, którego brunet nie mógł nie rozpoznać. Odwrócił się w stronę drzwi i zobaczył w nich Naruto w jego zwyczajowym, pomarańczowym dresie i stojącą za jego plecami Hinatę – Co tu robisz? - Podszedł do przyjaciela jednak zauwarzywszy Taichi'ego wyglądającego zza Iruki skierował się w jego stronę – Ohayo, Taichi. Pamiętasz mnie? – Uśmiechnął się szeroko do zawstydzonego chłopca, który pokiwał twierdząco głową – Przyszedłeś zapisać się do akademii?
- Tak – Odparł dumnie Taichi – Ty też się tutaj uczyłeś, Na-chan? - Zapytał ciągnąc Naruto za rękaw. Już pierwszego dnia kiedy syn Sasuke poznał Uzumaki'ego polubił go i zaczął nazywać go Na-chan. Oczywiście Naruto jak najbardziej się to podobało. Bardzo lubił tego małego smyka, który przypominał mu Sasuke z swoim charakterem co było dosyć dziwną mieszanką jednak całkowicie uroczą – Iruka-sensei jest bardzo miły – Oznjamił posyłając Iruce słodki uśmiech – A co to za pani? - Zapytał cicho wyglądając zza Naruto na Hinatę stojącą niedaleko Sasuke. Naruto spojrzał tam gdzie maluch po czym uśmiechnał się szeroko kucając naprzeciwko niego.
- To moja dziewczyna – Odpowiedział Uzumaki posyłając Sasuke nieco spłoszone spojrzenie. W końcu Uchiha nie miał pojęcia o tym, że Naruto związał się z Hinatą a przez to blondyn nieco obawiał się reakcji przyjaciela – Hyuuga Hinata.
- Dziewczyna? - Powtórzył Taichi przekrzywiając głowę w lewą stronę wciąż wpatrując się w Hinatę – A co to znaczy, że jest twoją dziewczyną? - Zapytał na co Sasuke nie mógł powstrzymać uśmiechu. Ciekaw był jak Naruto wytłumaczy to pięciolatkowi.
- Noo... moja dziewczyna to znaczy... tak jakby moja żona... tylko trochę mniej – Wyjaśnił koślawo Uzumaki drapiąc się w zakłopotaniu po potylicy. Chłopiec zmierzył Hinatę jeszcze raz bystrym spojrzeniem czarnych oczu.
- To znaczy, że ją kochasz? - Zapytał chcąc upewnić się w swoim podejrzeniu co do dziewczyny Naruto – A ona kocha ciebie? - Dodał na co Naruto przytaknął energicznie głową – Tato, dlaczego nie masz dziewczyny? - Zapytał na co tym razem Naruto nie mógł powstrzymac uśmiechu.
- Taichi, nie powinieneś pytać o takie rzeczy – Wtrącił Iruka jednak z wciąż ciepłym uśmiechem na twarzy. Chciał wybawić Sasuke z tej sytuacji, bo wyraźnie dostrzegł zakłopotanie na jego twarzy. Z tego co Umino orientował się w sytuacji to nawet Nazruto nie wiedział nic o matce Taichi'ego. Młody Uchiha przytaknął głową przyznając nauczycielowi rację po czym podszedł do nieco speszonej Hinaty.
- Jestem Uchiha Taichi – Przedstawił się spoglądając w twarz skrępowanej Hinaty. Nawyraźniej krępowała ją bezpośredniość bystrego chłopca – Kochasz Na-chan, Pani Hinato? - Zapytał na co Naruto szybko zakrył usta dłonią aby nie speszyć Taichi'ego. Hyuuga odchrząknęła wyraźnie zdenerwowana.
- Tak, bardzo – Odpowiedziała cicho pochylając się nad chłopcem i tym samym strając się zakryć włosami rumieńce wykwitające na jej bladych policzkach. Zawsze była nieśmiała w obecności Naruto co już teraz nie sprawiało jej problemu jednak cały czas krępowała się w obecności Sasuke. Uchiha zawsze wpatrywał się w nią nieprzeniknionymi, czarnymi oczyma z nieodgadnionym wyrazem twarzy a ona za każdym razem miała wrażenie, że Sasuke jej nie lubi. I co więcej, gdyby zostali sami rzuciłby się na nią i zabił szybko ale brutalnie a potem pozbył się jej zwłok mówiąc, że poszła do domu. A to wrażenie potęgował fakt, że Sasuke wyglądał dosyć gorźnie. Zawsze uważała, że Uchiha ma bardzo surową twarz. Jak marmur. Jest piękny jednak surowy i zimny. No i był silnym shinobi. Neji i ojciec wiele opowiadali jej o klanie Uchiha i o Sharinganie. Wiedziała, że użytkownik Byakugana ma nie wielkie szanse zwyciężyć użytkownikiem Sharingana tym bardziej kiedy dany Sharingan osiągną ostateczną formę tak jak ten Sasuke. Hinata nie przyznała by się do tego a już na pewno nie przed Naruto ale bała się Sasuke.
- A! Iruka-sensei, chciałem zapytać czy urządzasz jakieś przyjecie z okazji urodzin Kakashi'ego-sensei – Naruto przypomniał sobie po co tu przyszedł jednocześnie ratując Hinatę z opresji.
- Szczerze mówiąc nie myślałem nad tym ale chciałbym coś zrobić – Odpowiedział Iruka drapiąc się po podbródku.
- Ja i Sakura mamy fajny pomysł więc chcieliśmy zapytać cię czy nam pomorzesz – Naruto przeszedł do sedna sprawy na co Umino uśmiechnał się do blondyna.
- Oczywiście – Odpowiedział wesoło – Po co w ogóle pytasz? Daję wam wolną rękę a jeśli będzie czegoś potrzebować to zawsze możecie mnie poprosić – Oznajmił szatyn po czym spojrzał w kierunku Hinaty, która nagle odsunęła się od Sasuke kiedy ten sięgną do włosów syna aby strzepnać z nich jakiegoś paprocha. Dziewczyna zarumieniła się pod spojrzeniem czterech par oczu. Na szczęscie Taichi postanowił przerwać niezręczną ciszę.
- Kto to Kakashi-sensei? - Zapytał powtarzając imię, kóre padło już kilka razy w czasie tej rozmowy – To ktoś ważny? - Zapytał wdrapując się na krzesło stojące obok Iruki. Kiedy wszedł na nie stanął na nim dumnie wyprostowany, zadowolony z tego, ze teraz sięga Iruce aż do ramienia.
- To były nauczyciel Naruto i twojego taty – Wyjaśnił Umino uśmiechając się do Taichi'ego. Musiał przyznać, że ten malec go rozbrajał – Jest dla nich bardzo ważny – Dodał odpowiadając na drugie pytanie chłopca.
- Rozumiem – Odparł brunet poważnym tonem – A będę mógł go poznać? - Zapytał na co Naruto i Iruka zachichotali – I złożyć mu życzenia urodzinowe?
- Pewnie, że tak – Odpowiedział Naruto biorąc Taichi'ego na ręce – Jestem pewien, że bardzo cię polubi. Twój tata był jego ulubionym uczniem – Powiedział pokazując Sasuke język.

* * *
- Hinata, dlaczego tak dziwnie zachowujesz się przy Sasuke? - Zapytał Naruto kiedy już wyszli z akademii a Sasuke razem z Taichim skręcili w dróżkę prowadzącą do ich nowego domu.
- D-dziwnie? - Zająkała się dziewczyna nie wiedząc o co chodzi blondynowi – Wcale nie zachowuję się dziwnie – Zaprzeczyła potrząsając energicznie głową. Naruto spojrzał na nia kontem oka na co ta się zarumieniła.
- Przecież widziałem – Powiedział nie dając się zwieść Hyuudze – Dlaczego odsunęłaś się kiedy Sasuke sięgną do Taichi'ego? - Zapytał a Hinata zrozumiała o co mu chodzi – Wyglądało jakbyś się go bała.
- Nie boję się! - Pisnęła starając się brzmieć wiarygodnie – Trochę się przestraszyłam, bo tak nagle się poruszył – Skłamała mając nadzieję, że Naruto w to uwierzy.
- Hinata, nie kłam – Powiedział patrząc na jej profil – Dlaczego boisz się Sasuke? - Zapytał przechodząc do sedna. Dziewczyna westchnęła przystając w miejscu a zaraz potem znowu ruszając.
- Nie wiem, Naruto-kun – Odparła zgodnie z prawdą rzucając blondynowi szybkie spojrzenie – Wydaje mi się, że on mnie nie lubi. Patrzy na mnie tak groźnie. Zauwarzyłam to kilka dni temu. Na nikogo nie patrzy tak jak na mnie. Czasami czuję się jakby chciał mnie zabić. Patrzy jak drapieżnik – Wyjaśniała chcąc aby Naruto zrozumiał ją jak najlepiej – Poza tym jest taki zimny i obojętny. Nie lubię jego twarzy, bo kiedy na mnie patrzy nic nie wyraża. Jest jak maska – Mówiła przypominając sobie to co czuje widząc Uchihę – Jest gorszy niż Neji. Neji się do mnie uśmiecha, śmieje się i nie patrzy tak... nie wygląda groźnie a Sasuke... naprawdę czasami wygląda tak jakby miał ochotę się na mnie rzucić i zabić albo chociaż uderzyć – Naruto objął ją w talii a on wtuliła się w jego ramię nadal mówiąc – Nie wiem czy ja mu coś zrobiłam ale wiem, że mnie nie lubi. Myślałam, że może to dlatego, że jestem z klanu Hyuuga ale na Neji'ego tak nie patrzy a nawet wydaje się go lubić – Powiedziała mając przed oczami obraz usmiechających się do siebie, w czasie powitania, Sasuke i Neji'ego – Nie wydaje mi się żebym mu coś zrobiła. Nigdy z nim, tak naprawdę, nie rozmawiałam więc nie wiem o co może mu chodzić – Mruknęła wzruszając ramionami – Może chodzi mu o to, że jesteśmy razem i poświęcasz mi więcej czasu – Uniosła głowę wpadając na pomysł – Może jest zazdrosny o przyjaciela.
- Hinatko, mnie przede wszystkim wydaje się, że to wszystko wyolbrzymiasz – Zaczął Naruto uśmiechając się do dziewczyny – Sasuke zawsze wygląał groźnie, nie uwarzasz? - Zapytał a ta przytaknęła cicho – I zawsze był obojętny – Dodał – Po prostu za mało go znasz i za mało ze sobą rozmawiacie. Powinnaś go lepiej poznać. A nawet jeśli chodzi mu o mnie to... pójdę do niego jutro i z nim porozmawiam – Cmoknął Hinatę w policzek – Co ty na to?
- To dobry pomysł – Powiedziała uspokajając się.
* * *

Sasuke otworzył oczy od razu spoglądając w okno. Było jeszcze ciemno a ulice Konohy były całkowicie opustoszałe. Przetarł twarz dłońmi i wstał z łóżka. Na zegarze widniała 4:00. Westchnął głośno wychodząc z sypialni. Zszedł schodami w dół kierując się do kuchni. Właśnie o tej porze zaczynał się każdy jego dzień od mniej więcej dwóch lat. Obojętnie, o której godzinie położył się spać i tak zawsze wstawał o czwartej. Suigetsu zawsze żartował, że ma niereformowalny zegar bilogiczny. Sasuke uśmiechnął się blado przypominając sobie te słowa. Teraz zaczynał się najgorszy okres. Noce się wydłużały a dnie skracały. Kiedy wstawał o tej porze w czerwcu czy lipcu już jaśniało. Najgorszy był okres zimowy. Grudzień, styczeń i luty kiedy siedział po cztery godziny w całkowitej ciemności pogrązając się w pesymistycznych myślach.
Zaparzył sobie zielonej herbaty i usiadł przy stole. Oparł brodę na dłoni lewej ręki wpatrując się w ciemność. Ciszę przerwało pukanie do drzwi. Spojrzał podejżliwie w stronę wejścia. Sięgną po shurikena leżącego na lodówce i powoli podszedł do drzwi. Pukanie powtórzyło się jeszcze kilka razy. Schował broń za siebie po czym powoli uchylił drzwi. Zobaczył za nimi kogoś kogo nigdy nie spodziewałby się o czwartej nad ranem przed swoim domem. Przed nim stał usmiechnięty Naruto z plecakiem na plecach, wydawał się trochę zaspany.
- Cześć Sasuke – Przywitał się wyjątkowo niemrawo jak na niego – Wiem, że to marna pora na odwiedziny – Podrapał się zakłopotany po głowie. Teraz Sasuke miał pewność, że to Uzumaki – Właściwie to nie wiem po co tu przyszedłem – Zaśmiał się niezręcznie – Chyba tylko chciałem ci powiedzieć, że idę na misję. Chociaż też nie wiem po co. Mam nadzieję, że cię nie obudziłem, co nie?
- Nie, już nie spałem – Sasuke uśmiechnął się delikatnie otwierając szerzej drzwi i opierając się o futrynę. Naruto zmierzył go nieodgadnionym spojrzeniem zatrzymując się na dłużej na jego ramionach i klatce piersiowej. Sasuke spojrzał na swoje ciało. No tak, kompletnie wypadło mu z głowy, że jest jedynie w samych bokserkach a na ciele ma całe setki blizn. Naruto pewnie nigdy nie widział tylu blizn na jednym ciele. Ale też nigdy nie widział prawie nago nikogo kto trenował pod okiem Orochimaru. Poza tym sam Uzumaki nie miał na ciele żadnej blizny poza tymi sześcioma na twarzy za sprawą Kyuubi'ego. Blondyn otwierał i zamykał usta najwyraźniej próbując coś powiedzieć – Skąd... tyle...?
- Blizn? - Dokończył za niego Uchiha a Naruto skinął oniemiały głową – Większość zebrałem kiedy byłem u Orochimaru a reszta mniejszych to tylko z walk – Odpowiedział. Już dawno przyzwyczaił się do swojego ciała, które dla innych, nawet bardzo doświadczonych shinobi, mogło być szokiem.
- Orochimaru? - Powtórzył bezwiednie Naruto – Przecież tylko tam trenowałeś. Skąd tyle tych blizn? Jak? - Zapytał nie mogąc uwierzyć, że to wszystko to z treningu.
- To był długi trening, Naruto – Uśmiechnął się kącikiem ust – A ja nigdy nie mówiłem, że był lekki – Dodał patrząc na coraz bardziej zdziwioną minę blondyna – Orochimaru był bardzo wymagający. W końcu to ciało – Wskazał na siebie – Miało być jego. Musiało być odpowiednio giętkie, wytrzymałe... rozumiesz?
- A-Aha – Wykrztusił podejżewając, że tak właście czuje się Hinata kiedy tak się jąka – Ale... skoro miało być dla niego to myślałem, że będzie o nie dbał – Mruknął w zamyśleniu nie oczekując odpowiedzi Uchihy.
- Tak, ale nie miało się nikomu podobać. Miało być nie żwyciężone – Sprostował Sasuke uśmiechając się koncikiem ust – Ale chyba nie przyszedłeś tutaj o czwartej nad ranem rozmawiać ze mną o moich bliznach czy o Orochimaru, co? - Zapytał przypominając Naruto, że przyszedł tu nawet nie wiedząc po co – Co to za misja, Naruto? - Sasuke odczuwał lekki nie pokój i wiedział, że związany on jest z tą misją. Coś musiało być na rzeczy.
- Oh... taka sobie... śledcza – Wydukał nie chcąc mówić Uchisze wszystkiego – Nic specjalnego, nuda – Dodał chcąc zniechęcić bruneta do dalszego pytania jednak widząc jego minę domyślił się, że Sasuke nie odpuści tak łatwo.
- Naruto... - Mruknął tylko mierząc blondyna na wpół wrogim a na wpół troskliwym spojrzeniem. Uzumaki westchnął przeczesując palcami włosy. Spuścił głowę zastanawiając się co ma powiedzieć przyjacielowi. Po chwili zastanowienia i głuchej ciszy postanowił, że powie prawdę. W sumie ryzykuje tylko tym, że Tsunade go zabije. Nic wielkiego.
- Wiesz, że Madara... znaczy ten zamaskowany facet mówiący, że jest Madarą uciekł – Stwierdził nawet nie pytając. Sasuke musiał wiedzieć – Babcia Tsunade kazała mi go znaleźć i najlepiej zabić żeby zapobiec kolejnej wojnie – Wyjaśnił spoglądając spod rzęs na coraz bardziej rozwścieczoną twarz Sasuke.
- I Tsunade wysłała cię samego na tą misję? - Zapytał obojętnym głosem. Jednak Naruto znał Sasuke na tyle, że wiedział iż jest teraz wściekły – Dlaczego idziesz sam?
- No... chciała żebym poszedł z Kakashim-sensei ale wiesz, że on jeszcze musi odpoczywać – Naruto chciał usprawiedliwić zachowanie Hokage – Więc powiedziałem, że pójdę sam. Nie chciałem żeby ktoś z wioski myślał jeszcze o wojnie zupełnie nie potrzebnie.
- Naruto! - Uchiha uderzył pięścią w ścianę ściskająć usta w wąską kreskę – Tyle dla nich zrobiłeś, uratowałeś ich wszystkich a teraz mówisz, że nie chcesz żeby myśleli o wojnie?! Nie uważasz, że powinni ci się odwdzięczyć? - Zapytał ale widząc, że blondyn otwiera usta żeby coś powiedzieć kontunuował – To Madara! Nawet jeśli jest słaby to i tak wystarczająco silny żeby cię zabić. Potrzebujesz kogoś z Sharinganem – Tym razem kiedy Sasuke zrobił przerwę Naruto ani myślał coś mówić. Od kiedy stał się ojcem Uzumaki stwierdził, że jego autorytet wzrósł – A chciałbym przypomnieć, że nie tylko Kakashi ma w tej wiosce to Kekkei-genkai!
- Tak, ale Taichi... - Naruto nie dane było dokończyć, bo Sasuke złapał go za ramiona i potrząsną nim mocno. Naruto nie wiedział dlaczego się na to godzi. Miał wystarczająco dużo siły aby odepchnąć Uchihę.
- To, że mam syna nie znaczy, że jestem tutaj uziemiony! - Warknął patrząc Uzumaki'emu prosto w oczy – Ktoś może się nim zaopiekować, tak? A ja cię nie puszczę samego na tą misję – Zagroził na co Naruto tylko bezwiednie pokiwał głową – Jesteś moim przyjacielem! A ja nie po to wróciłem do wioski żeby siedzieć bezczynnie. Zapytam Sakurę czy zaopiekuje się Taichim, pójdę do Tsunade i powiem jej, że idę z tobą a wieczorem ruszymy – Zarządził nie tolerując żadnego sprzeciwu, który zresztą nie nadszedł.
- Sasuke – Szepną Naruto a jego oczy połyskiwały od łez – Dziękuję... - Dodał tylko po czym przytulił Uchihę, który teraz był kompletnie zdezorientowany – Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem – O cokolwiek chodziło Naruto brunet objął go czując jego zapach. Blondyn pachniał słońcem, trawą i pastą do zębów.
- Po kilku minutach... a może godzinach stania w drzwiach domu Sasuke wtulając się w siebie i chłonąc swoją obecność odsunęli się od siebie, obaj z usmiechami na ustach.
- Wróć do domu i się prześpij, bo nie wyglądasz dobrze – Szepnął Sasuke nie chcąc przerywać tej, bądź co bądź, intymnej chwili swoim głosem. Naruto cały czas trzymał go za rękaw nie bardzo śpiesząc się z odsunięciem się od niego.
- A... mógłbym u ciebie? - Zapytał z zakłopotanym uśmiechem na ustach – Gdyby Hinata mnie zobaczyła spanikowałaby kompletnie, postawiła pół Konohy na nogi, wezwała medyków a potem stwierdziła, że nie póści mnie na misję – Wyjaśnił ze znudząoną miną. Nie lubił tych dziwnych zachowań Hyuugi, irytowały go.
- Pewnie – Odpowiedział tylko Uchiha otwierając szerzej drzwi w zapraszającym geście – Czuj się jak u siebie – Dodał po czym zaśmiał się sam do siebie wiedząc, że Naruto nie ma z tym problemów.
- Ładnie tutaj – Ocenił Naruto zaglądając do zadbanej, brzoskwiniowej kuchni – Jak Taichi? Dobrze się tutaj czuje? - Spojrzał na Sasuke zdejmując plecak. Rzucił go na kanapę w salonie prezentując Uchisze jedne ze swoich najszerszych uśmiechów.
- Nie narzeka – Odpowiedział brunet ruszając po schodach na górę. Naruto poszedł za nim – Chociaż bardziej podoba mu się Konoha i akademia niż własny dom – Oznajmił na co Naruto parsknął śmiechem.
- To twoja sypialnia? - Zapytał Naruto wskazując na pierwsze drzwi po prawej od schodów. Sasuke przytaknął ruchem głowy – Mogę wejść? - Zapytał ciekaw jak wygląda sypialnia Sasuke. Uchiha uchylił szerzej niedomknięte drzwi wpuszczając blondyna do środka. Westchnął widząc to czego się spodziewał. Małe pomieszczenie o calkowicie prostym wyglądzie. Białe ściany i ciemna podłoga. Na ścianie naprzeciwko wejścia wielkie okno ukazujące obrzeża Konohy. Spore łóżko z śnieżno białą, teraz rozkopaną, pościelą. W rogu stało małe biurko z ciemnego drewna, na którym leżał tylko uporządkowany stosik kartek i dwa długopisy. Jedną ze ścian zajmowała wielka półka zapełniona książkami i zwojami – M-mogę się tutaj przespać? - Zapytał niepewnie Naruto nie chcąc żeby Sasuke odebrał to tak jak nie powinien.
- Tutaj? - Uchiha uniósł brwi do góry w geście zdziwnia – Chciałem zaprowadzić cię do...
- Wiem – Naruto przerwał przyjacielowi – Ale chciałbym tutaj, wolę tu bo wiem, że... że ktoś tu śpi – Wyjaśnił koślawo marszcząc przy tym brwi. Sasuke uśmiechnął się do niego. Naruto był naprawdę rozczulający.
- Rozumiem – Powiedział a Uzumaki od razu się rozluźnił – Śpij gdzie chcesz. Nie ma problemu – Oznajmił patrząc na Naruto z nieznaną blondynowi emocją w oczach.
- Dzięki, Sasuke – Zaśmiał się zdejmując bluzę – Dlaczego nie spałeś o czwartej? - Zapytał dopiero teraz wpadając na to, że przyszedł do Uchihy o tak wczesnej porze a on był całkowicie rozbudzony.
- Zawsze wstaję o czwartej – Odparł a Naruto zmierzył go niedowierzającym spojrzeniem zdejmując przy tym spodnie – Przyzwyczajenie z pobytu u Orochimaru, którego nie mogę się pozbyć – Wyjaśnił a blondyn przytaknął rozumiejąc. Sasuke starał się nie roześmiać widząc czerwone bokserki Uzumaki'ego ozdobione rysunkami małych lisków. Blondyn spojrzał na swoją bieliznę po czym soczyście się zarumienił. Teraz poczuł się jak dzieciak. Sasuke miał przylegające do ciała, seksowne, czarne bokserki a on luźne i czerwone z jakimiś lisami – Nie przejmuj się – Uspokoił go Sasuke kiedy w pani zaczął chować się pod kołdrę – Zawsze miałeś słabość do ciekawej bielizny – Kucną przy łóżku łapiąc za kołdrę – A ta jest całkiem tematyczna – Usmiechnął się miło. Naruto jeszcze nigdy nie widział żeby Sasuke uśmiechał się tak ciepło.
- Tato! - Do sypialni niczym tornado wpadł Taichi z uśmiechem na ustach – O... Na-chan – Wskazał paluszkiem na blondyna a jego uśmiech się poszerzył. Podszedł do łóżka i wdrapał się na nie ignorując złowrogi wzrok ojca – Co tu robisz Na-chan? - Zapytał słodko wpatrując się w Naruto.
- Nic, rozmawiam z Sasuke – Powiedział mając nadzieję, że chłopcu nie przyjdzie do głowy zapytać dlaczego półnago i w łóżku jego ojca – A ty dlaczego nie śpisz? Jest bardzo wcześnie.
- Idę dzisiaj do akademii, wiesz? - Zapytał dumnie Taichi stając na łóżku – No i przez to nie umiem spać. To mój pierwszy dzień. Iruka-sensei powiedział, że na pewno sobie poradzę – Zakomunikował na twarzy Sasuke pojawiło się szczere zdziwienie.
- Zapomniałem – Szepnął tak aby usłyszał to tylko Naruto – Taichi, zejdź na dół. Zaraz zrobię ci śniadanie, dobrze? - Zaproponował próbując wybrnąć z opresji.
- Dobrze – Taichi złożył na policzku Naruto całusa – Chcę jajecznicę - Oznajmił po czym podszedł do ojca, zrobił to samo i zadowolony pobiegł do kuchni. Uchiha westchną siadając na brzegu łóżka.
- Cholera, jak mogłem zapomnieć? - Warknął sam do siebie uderzając pięścią o kolano. Naruto złapał go za ramię – Ale i tak pójdę z tobą na tą misję – Zadeklarował na co Naruto pogłaskał go po plecach.
- Musisz zająć się Taichim – Powiedział a na usta cisnęło mu się „a nie mówiłem?” - Chyba nie chcesz go zawieść, co? - Cieszył się, że Sasuke chce z nim iść na tą mijsę ale jednocześnie nie chciał odbierać Taichi'emu ojca.
- Przecież się nim zajmę – Mruknął spokojnie – A z misją szybko spobie poradzimy – Powiedział uśmiechając się z nienacka – Taichi wszystko zrozumie. To mądry chłopiec – Stwierdził podnosząc się z łóżka a zaraz po tym z dołu dobiegł ich wielki huk i zdziwiony okrzyk Taichi'ego. Sasuke westchnął kierując spojrzenie na sufit – Co jednak nie zmienia faktu, że czasami przypomina mi ciebie.
- Tatoooo! - Usłyszeli słodki głos pięciolatka, w którym dało usłyszeć się nuty niepokoju. Sasuke spóścił wzrok na ziemię pochylając głowę. Roztarł sobie kark wzdychając jeszcze raz – Tatoooo!
- Co się stało, kochanie? - Zawołał Uchiha nie ruszając się z miejsca. Oparł ręce o biodra patrząc sceptycznie na drzwi. Naruto pierwszy raz w życiu usłyszał takie słowo jak „kochanie” wychodzące z ust Sasuke. I musiał przyznać, że brzmiało ono... ładnie.
- No bo... ja nie chciałem... ale to samo tak... przepraszam! - Tłumaczył chłopiec z dołu. Słuchać było jak nerwowo tupie nogami po zimnych kafelkach w kuchni.
- A co dokładnie stało się samo? - Zapytał Sasuke nadal nie ruszając się z miejsca. Uśmiechnął się rozbawiony słysząc poirytowane westchnienie syna. Wyszedł z sypiali i oparł się o poręcz schodów.
- Chodź tu to zobaczysz! - Odkrzyknął chłopiec wchodząc na pierwszy stopień schodów. Patrzył na ojca nieco spłoszonym spojrzeniem. Naruto wyszedł z łóżka i poszedł za Sasuke, który już schodził na dół.
- Miałeś spać – Mruknął do blondyna, który wyszczerzył się do niego szeroko.
- Wiem, ale już mi się nie chce – Oznajmił wchodząc za brunetem do kuchni. Jedna z górnych szafek była otwarta, a pod nią na ziemi lerzało mnóstwo garnków i patelni. Sasuke mruknął coś do siebie i spojrzał na speszonego syna nieodgadnionym wzrokiem.
- Naprawdę nie chciałem, przepraszam – Mruknął młody Uchiha splatając place rąk razem i wbijając spojrzenie w podłogę – Chciałem tylko pomóc w śniadaniu – Szepnął cichutko przesuwając bosą stópką po kremowych kafelkach. Naruto był ciekaw co Sasuke zrobi w tej sytuacji i już po chwili otrzymał odpowiedź jednak całkiem inną niż się spodziewał. Sasuke kucnął naprzeciwko Taichi'ego łapiąc go obiema dłońmi w pasie zmuszając tym samym chłopca żeby na niego spojrzał.
- Słoneczko, masz szczęście, że nic ci się nie stało – Powiedział a buzia pięciolatka od razu się rozpromieniła – Następnym razem uważaj – Pouczył go po czym głośno cmoknął w czoło na co Taichi zachichotał.
- Na-chan zje z nami? - Zapytał patrząc na ojca. Sasuke spojrzał pytając na Naruto, który teraz z podziwem wpatrywał się w Uchihę. Nigdy w życiu nie powiedziałby, że Sasuke tak zareaguje. I, że nazywa Taichi'ego słoneczkiem.
- No pewnie, że zjem z wami – Odpowiedział uśmiechając się szeroko do zadowolonego malca – A tak w ogóle, to która jest godzina? - Zapytał spoglądając na Sasuke. Ten zerknął do salonu na zegar.
- Dopiero szósta – Odpowiedział po czym wszedł do kuchni. Szybko pozbierał kuchenne wyposażenie umieszczając je na swoim miejscu – Omlet czy jajecznica? - Zapytał a Taichi i Naruto odkrzyknęli „jajecznica!” - Zrobisz herbatę? - Zapytał Naruto na co ten z uśmiechem dopadł do czajnika – Taichi nakryj stół, dobrze? - Maluch od razu sięgnął po talerze – Tylko ostrożnie – Upomniał go ojciec rozbijając jajka o brzeg patelni na co Taichi westchnął głośno mrucząc „dobrze, dobrze”.

* * *

Kiedy trzasnęły drzwi wejściowe Sasuke zerwał się z kanapy jak poparzony. Sakura zmierzyła go zdziwonym wzrokiem odkładając filiżąnkę z herbatą na stolik przed sobą a Naruto uśmiechnął się do Taichi'ego, który dopiero wszedł do salonu
- Ohayo – Przywitał się maluch z wyrazem zadowolenia na zarumienionej buzi – O, Sa-chan! - Krzykną podbiegając do uśmiechającej się ciepło różowowłosej – Byłem dzisiaj w akademii – Szepnął jakby nie chciał aby Naruto i Sasuke to usłyszeli
- Naprawdę? - Zapytała Sakura udając zdziwienie mimo iż dobrze wiedziała gdzie był chłopiec – I jak twój pierwszy dzień? Podoba ci się? - Zapytała a Taichi zszedł z kanapy stając obok ojca z dumą wypisaną na twarzy.
- Było naprawdę fajnie! - Krzyknął po czym się roześmiał a Sakura i Naruto poszli w ślad za nim. Jedynie Sasuke był przygaszony – Iruka-sensei jest bardzo miły i mam już... - Pięciolatek zrobił przerwę licząc coś po cichu na placach – czterech kolegów – Oznajmił z szerokim uśmiechem – Jeden też nie ma mamy – Na tą informację Sasuke skrzywił się wyraźnie jednak Taichi niczym nie zrażony klasnął w dłonie podskakując w miejscu – Co jest na obiad?
- Słonko, zanim zjesz chciałem o czymś z tobą porozmawiać – Sasuke usiadł na kanapie przyciągając do siebie zdziwionego synka. Posadził go sobie na kolanach odgarniając mu czarne kosmy z czoła – Muszę iść dzisiaj na misję – Powiedział a czarne oczy pięciolatka zaszkliły się od napływających łez – Taichi, posłuchaj... wrócę bardzo szybko, obiecuję. Muszę pomóc Naruto – Chłopiec objął szyję ojca a na twarzy Sasuke pojawił się grymas bólu – Sakura się tobą zajmie. Nie będzie mnie tylko kilka dni – Pogłaskał synka po plecach.
- Obiecujesz, że nic ci się nie stanie? - Zapytał drązcym głosem Taichi a po jego zaróżowionych policzkach spłynęły łzy. Chwycił twarz Sasuke w swoje małe rączki i spojrzał ojcu w oczy.
- Obiecuję – Odrzekł całkowicie poważnie Sasuke – Wrócę za dwa, trzy dni. Nie więcej – Pogłaskał kruczoczarne włosy chłopca, który otarł łzy i na znów położył, tym razem mokre, rączki na bladej twarzy ojca.
- I zaopiekujesz się Na-chanem? - Zapytał spoglądając to na Sasuke to na Naruto – Żeby nic mu się nie stało? - Upewnił się a Sasuke skinął potwierdzająco głową – Ale Na-chan też zaopiekuje się tobą , prawda?
- Pewnie, że tak – Odpowiedział Naruto wyciągając ręce do chłopca. Ten od razu zrozumiał o co chodzi i dał się porwać z kolan ojca w objęcia Uzumaki'ego – Zaopiekujemy się sobą nawzajem i pozbędziemy się złego pana - Uśmiechnął się ciepło do malca po czym cmoknął go w malutki nosek.
- A ja zamieszkam na kilka dni u Sa-chan? - Zapytał kierując swój wzrok na milczącą Haruno – Razem z wujkiem Lee? - Dodał a Sakura uśmiechnęła się szeroko – To będzie jak wakacje?
- Tak, tylko będziesz chodził do szkoły – Odpowiedziała Sakura a młody Uchiha zszedł z kolan Naruto kierując się w stronę Haruno. Usiadł obok niej znów wesoło się uśmiechając.
- No to może być – Zgodził się patrząc uważnie na uśmiechająćego się Sasuke – Tylko obiecałeś – Powiedział zaskakując Naruto i Sakurę powagą swojego głosu i spojrzenia – Pamiętaj – To zabrzmiał niczym groźba.
- Będę – Odpowiedział krótko Sasuke – Na obiad jest łosoś, ryż i sałatka z porem – Odpowiedział na wcześniejsze pytanie. Po wymienieniu głownego składnia sałatki Taichi skrzywił się okropnie – Naruto robił deser, jak zjesz to dostaniesz.
- Deser? - Chłopiec z nadzieją spojrzał na wyszczerzonego blondyna – Jaki deser?
- Truskawki w galaretce z bitą śmietaną - Odpowiedział Uzumaki patrząc na powiększający się uśmiech pięciolatka, który po chwili przybrał zamyśloną minę.
- No to zjem – Zeskoczył z kanapy kierując się do kuchni. Zaraz po tym kiedy zniknął z oczu Sasuke rozległ się huk. Sasuke spojrzał podejżliwie na drzwi kuchni.
- Tatooooo! - Główka Taichi'ego wychyliła się z kuchni – Przepraszam.

* * *

Sasuke i Naruto jakieś pół godziny temu rozbili swój swoje skromne namioty na polanie w lesie. Uchiha nazbierał trochę dręwna a Naruto wyjął kanapki i nawet złowił kilka ryb. Teraz kiedy siedzieli przy dużym ognisku kończąc swój posiłek było już zupełnie ciemno
- Sasuke, mogę cię o coś zapytać? - Mruknął Naruto przerywając niczym nie zmąconą ciszę, w której trwali już od dłuższego czasu. Uchiha spojrzał na niego kątem oka odstawiając pusty kubek po herbacie
- Pytaj – Odpowiedział tylko posyłając blondynowi delikatny uśmiech. Naruto odchrząkną narwowo siadając bliżej bruneta. Zrobiło się zimno a Sasuke był ciepły.
- Kim... kim jest matka Taichi'ego? – Zapytał po czy usłyszał cierpiętnicze westchnienie Sasuke – Jeśli nie chcesz to nie odpowiadaj – Powiedział szybko nie chcąc wyjść na dociekliwego – To twoja sprawa.
- Powiem ci – Mruknał Uchiha wżycając do ogniska źdźbło trawy, którym się bawił – Wiem, że jesteś ciekawy a i tak kiedyś bym ci powiedział – Oznajmił uśmiechając się nikle do waptrzonego w niego blondyna – Może od razu powiem ci jak do tego doszło, bo pewnie tez chcesz wiedzieć? - Zapytał a Uzumaki szybko przytaknął – Matką Taichi'ego jest... księżniczka Yumegakure – Powiedział bez owijania w bawełnę a Naruto wybałuszył oczy – Kiedy jeszcze byłem w Akatsuki Madara wysłał mnie na misję. Potrzebował pewnego zwoju, który był w posiadaniu cesarza Yumegakure. Miałem zdobyć zaufanie cesarza jako jego doradca i wykraść zwój. Na początku wszystko szło zgodnie z planem ale po pewnym czasie księżniczka... jego córka zadurzyła się we mnie. Codziennie mówiła ojcu, że chce za mnie wyjść. A kiedy ja miałem już wykraść zwój cesarz powiedział mi, że już dawno mnie przejrzał, i że jeśli poślubię księżniczkę to da mi ten zwój ale jeśli nie to każe mnie zabić. Madara koniecznie chciał ten zwój więc się zgodziłem. W końcu to tylko ślub. Kiedy się z nią ożeniłem zachciało jej się dziecka. Więc cesarz naciągną naszą umowę. Miałem spłodzić jej dziecko i dopiero wtedy dostałbym zwój. Długo się opierałem ale... w końcu się poddałem, nie miałem jak uciec z zamku a co dopiero z wioski. Kiedy okazało się, że jest w ciąży tak bardzo jej nienawidziłem, tak samo jak dziecka, które w sobie nosiła. Kiedy zaczął się poród, prosiłem żeby umarła razem z dzieckiem. Wiem, że nie powinienem ale naprawdę nie chciałem być ojcem. W końcu miałem wtedy zaledwie siedemnaście lat. Chciałem też uwolnić się od Yuriko... chyba tak się nazywała. Kiedy urodziła medyk powiedział, że chłopiec jest zdrowy ale matka w nienajlepszym stanie. Dwa dni później umarła. A ja... kiedy zobaczyłem tego małego chłopca.. pokochałem go – Zrobił przerwę przypominając sobie tą chwilę. Uśmiechnął się sam do siebie – Naprawdę go pokochałem, czułem że jest mój. Cesarz dowiadując się o śmierci córki popełnił samobójstwo. Władze nie wiedziały co ze mną zrobić więc puścili mnie wolno jednak chcieli zatrzymać Taichi'ego jako dziedzica tronu. Wtedy... wybiłem prawie całą wioskę. Nie miałem zamiaru go oddawać. A potem wróciłem do Madary, on dostał zwój a ja zyskałem syna – Zakończył patrząc na Naruto zaczerwienionymi oczami.
- Nie wiedziałem – Szepnął Uzumaki zupełnie zaskoczony tą historią – Więc nie kochałeś swojej żony? - Zapytał nagle wyrywając się z zamyślenia – Nawet kiedy umierała?
- Nie, nienawidziłem jej do samego końca za to, że zmusiła mnie do ślubu i dlatego, że przez nią nie mogłem kochać Taichi'ego od samego początku – Odpowiedział szeptem patrząc w jeden punkt przed sobą.
- Draniu, nie jesteś taki straszny jak myślałem – Naruto szturchnął Uchihę w żebra po czym objął ramieniem. Sasuke prychnął cicho jednak obdarzył Uzumaki'ego rozbawionym spojrzeniem.
- Nie, ja tylko udaję takie twardego – Zaśmiał się brunet po czym podniósł się z ziemi – Idziemy spać? - Zapytał a Naruto szybko przytaknął gasząc ognisko.
- Dobranoc, Sasuke – Powiedział a za nim zamknął się w swoim namiocie usłyszał odpowiedź, za którą tęsknił od tak dawna: „dobranoc, młotku”.

* * *

Sakura przucupnęła na brzegu łóżka, w którym spał Taichi. Spojrzała na jego spokojną twarzyczkę. Był taki podbny do ojca. Arytokratycznie blada cera, na której wyraźnie odcinał się najmniejszy rumieniec. Oczywiście wiadomo o tym było tylko dlatego, że Taichi się rumienił, bo jego ojciec nie miał wzwyczaju ujawniać się publicznie choćby z lekko zaróżowionymi policzkami. Miękkie, zupełnie czarne włosy. Tak samo jak te Sasuke odstawały do tyłu w przeróżnych kierunkach. Sakura często zastanawiała się czy Uchiha je tak układa czy po prostu jest to fryzura „prosto z łóżka”. Nie można też zapomnieć o nieprzeniknionych czarnych tęczówkach, teraz skrytych pod delikatnymi powiekami. I o cienki, ładnych, czarynch brwiach i długich rzęsach.
Sakura przeczesała palcami włosy pięciolatka budząc go przy tym. Kiedy spojrzenie dużych, wesołych oczu spoczęło na niej uśmiechnęła się do zaspanego chłopca.
- Wiesz, że dzisiaj wraca twój tata? - Zapytała na co on przytaknął z dużym uśmiechem na ustach – Pewnie za jakąś godzinę tu będzie razem z Naruto – Dodała w zamyśleniu – Pójdziesz się umyć i ubrać a potem zrobi dla nich śniadanie, dobrze?
- Hai! - Krzyknął chłopiec po czym wyskoczył szybko z łóżka pędząc do łazienki.

* * *

- Nie wiem co z nim jest, Sakura-chan – Mruknął zmartwiony Naruto odsuwając się od Hinaty głaszczącej go po głowie. Kiedy tak robiła czuł się jak piesek czy inne domowe zwierzątko – Pierwszego dnia wszystko było w porządku. Dopiero rano, następnego dnia, zaczął się tak dziwnie zachowywać. Najpierw tylko nie chciał ze mną rozmawiać a potem w ogóle przestał się odzywać, jeść... szedł pięć metrów przede mną jakbym miał mu coś zrobić! - Krzyknął sfrustrowany. Kiedy wrócili Sasuke tylko odebrał Taichi'ego od Sakury nawet nie pozwalając malcowi przywitać się z Uzumakim, podziękowaj Haruno za opiekę nad synem po czym nie żeganjąc się wyszedł warcząc po drodze na speszoną Hinatę.
- Sakura uśmiechnęła się smutno kręcąc niedowierzająco głową. Dobrze wiedziała o co chodzi Sasuke, szkoda że Naruto nie mógł tego zrozumieć. Westchnęła głośno nie wiedząc czy śmiać się czy płakać. Ta dwójka zawsze doprowadzała ją do szału. I nawet jeśli na to liczyła to już się przekonała, że mimo wieku w ogóle się nie zmienili a ona zawsze będzie musiała stać między nimi albo bić ich po tych tępych łbach albo po prostu przytulać służąc dobrą radą i pomocą.
- Zajrzę do niego po drodze z pracy i z nim porozmawiam, dobrze? - Zapytała na co Naruto przytaknął szybko – A ty się nie martw tylko idź do Tsunade i złóż jej raport a ja przyjdę do ciebie wieczorem – Powiedziała po czym zabrała puste szklanki po soku i pożegnała się z przyjaciółmi.

* * *

- Czego tu chcesz? - Warknął Sasuke widząc Haruno stojącą w drzwiach jego domu. Kiedy dziewczyna się uśmiechnęła zmarszczył brwi nie wiedząc czego się po niej spodziewać.
- Spokojnie, Sasuke – Powiedziała chodząc do domu bez zgody Uchihy – Jestem tu w celach pokojowych. Nie musisz być opryskliwy – Z siatki, którą trzymała w ręce, wyjęła butelkę sake – Muszę z tobą porozmawiać – Wyjaśniła wchodząc do salonu. Sasuke poszedł za nią.
- Raczej upić, z tego co widzę – Mruknął już spokojniejszy. Usiadł na kanapie obok różowowłosej a ta podała mu butelkę.
- Jest dla ciebie więc nie kłopocz się – Powiedziała a Sasuke jak na rozkaz odkorkował butelkę i pociągną z niej spory łyk krzywiąc się nieco. Spojrzał na przyjaciółkę ocierając usta wierzchem dłoni. Ciekaw był jak Haruno to robi, że dobrze wie czego on potrzebuje w danej chwili.
- No więc mów co cię gryzie, Sasuke – Klepnęła go w kolano rozsiadając się wygodniej na meblu. Brunet posłał jej zdziwione spojrzenie. Nie wiedział co ma jej powiedzieć. Właściwie to nie bardzo uśmiechało mu się z nią rozmawiać – Dobrze wiesz o co mi chodzi – Powiedziała już nieco zirytowana – Co z Naruto?
- Z Naruto? - Powtórzył bezmyślnie na co dziewczyna przytaknęła ruchem głowy – Nic – Burknął po chwili zastanowienia znów racząc się alkoholem – Wiesz Sakura... wróciłem do wioski dla niego, tylko dla niego. Nie wiedziałem, że to będzie takie trudne – Zrobił przerwę jednak różowowłosa nie odezwała się ani słowem. Sasuke właśnie się przed nią otworzył więc wolała nie peszyć go nie potrzebnymi, w tej chwili, uwagami – Mówi się, że miłość na odległość jest trudna, tak? Jednak moim zdaniem nieodwzajemnionej miłości jak największa odległość służy – Stwierdził pocierając nerwowo dłonie. Rzucił Sakurze leniwe spojrzenie – Gdybym wiedział, że jest z tą... Hyuugą... nawet bym nie próbował. Wiesz, że za każdym razem kiedy ją widzę mam ochotę rozszarpać ją na kawałki? Zabić najbrutalniej jak to tylko możliwe? - Zapytał a Haruno przytaknęła. Swojego czasu dobrze znała to uczucie – A nie robię tego tylko ze względu na Naruto. Chcę żeby był szczęśliwy... nawet beze mnie ale... nie wiesz jak to boli. Móc na niego patrzeć ale nie do końca tak jak bym tego chciał. Móc go dotknąć ale... tylko jak przyjaciela. Móc rozmawiać z nim codziennie ale nie mieć możliwości powiedzenia mu jak bardzo... go kocham – Po bladym policzku Uchihy potoczyły się łzy. Sakura przełknęła głośno ślinę. Wiedziała, że Sasuke nie czuje do Naruto tylko tego co powinien czuć przyjaciel ale nie spodziewała się, że jest z nim tak źle. Że tak się męczy – Za każdym razem kiedy go widzę mam ochotę złapać go za rękę, przytulić, pocałować – Teraz mówił już szeptem nie kontrolując drżenia swojego głosu – Kiedy mnie tu nie było, kiedy widywałem go tak rzadko... wtedy do było całkiem łatwe. Owszem też bolało ale mogłem skupić się na czymś innym, zatracić w treningu i zapomnieć, chociaż na chwilę, o tym uczuciu. Teraz kiedy widzę go kilka razy dziennie... nie daję rady, Sakura – Odłożył butelkę na stolik i oparł głowę o ramię przyjaciółki, która obieła go szybko. Nie do końca mogła uwierzyć w to, że Sasuke tak się przed nią odsłonił. Wydawał się teraz taki... zraniony, bezbronny i tak bezgranicznie smutny – Myślę o nim każdego dnia... w każdej chwili. Nie mogę skupić się na czymkolwiek innym. Jestem tym tak strasznie zmęczony – Westchnął ocierając łzy. Sakura głaskała go uspokajająco po plecach. Chciała mu teraz jakoś ulżyć – Wcześniej... kiedy jeszcze byłem u Orochimaru, nawet nie wiesz jak bardzo za nim tęskniłem. Brakowało mi jego uśmiechu, głosu... wszystkiego – Chciał sięgnąć po sake ale Sakura trzepnęła go w rękę – A najgorsze nie jest to, że zupełnie nie mam u niego szans tylko to, że on nie zauwarza tego co ja do niego czuję. Nawet gdyby mnie za to nienawidził byłoby mi lżej ze świadomością, że on o tym wie – Objął Sakurę w niemym podziękowaniu, że jest z nim tutaj – Nie wiem co mam ze sobą zrobić – Mruknął smętnie po czym oderwał się od Sakury patrząc na nią załzawionymi oczyma – A teraz muszę iść po Taichi'ego. Został na jakich wieczornych zajęciach w akademii.
- Zostań, prześpij się – Sakura zerwała się z kanapy – Ja po niego pójdę – Posłała Uchisze pocieszający uśmiech – Powiem, że miałeś coś do zrobienia... czy coś takiego – Dodała w zamyśleniu – A ty naprawdę się prześpij. Dobrze ci to zrobi.
- Sakura... dziękuję – Powiedział cicho Sasuke patrząc dziewczynie w oczy na co ta pogłaskała jego ramię – Ale nikomu ani słowa – Warknął odzyskując rezon na co Haruno się zaśmiała. Naruto ma rację, nie ważne jakby się czuł zawsze będzie dumnym, Draniem.
- Dobrze, nikomu nic nie powiem – Zarzekła różowowłosa – Idź się połóż a ja idę. Cześć – Cmoknęła Uchihę w policzek po czym zabierając ze sobą sake wyszła kierując swoje kroki do akademii.

* * *

Sakura od dobrych dziesięciu minut starała się zignorować wściekłe walenie w jej drzwi. Jednak kiedy pomyślała, że autorem tych głuchych stuków może być Sasuke, i że Naruto one na pewno nie obudzą tak samo jak Taichi'ego i Lee wstała niezadowolona z łóżka po czym zakładając szlafrok zeszła na dół.
- Gdzie Taichi? - Kiedy otworzyła drzwi do środka wpadł, niczym taran, Uchiha patrząc na nią wrogim spojrzeniem.
- Spokojnie Sasuke, jest u mnie. Śpi – Powiedziała powoli tak aby każde słowo dotarł do zdenerwowanego bruneta – Nie chciałam cię wczoraj budzić a Taichi praktycznie zasypiał na stojąco więc uznałam, że najlepiej będzie kiedy zabiorę go do siebie – Wyjaśniła przecierając oczy – Sasuke odetchnął głęboko opierając się o ścianę i przymykając oczy – Jesteś przewrażliwiony, wiesz? - Mruknęła starając się nie ziewać co jednak i tak skończyło się odwrotnym efektem.
- Sasuke? - Usłyszeli zachrypnięty głos dobiegający z głębi mieszkania. Oboje szybko spojrzeli w stronę źródła dźwięku w drzwiach do gościnnej sypialni stał Naruto w samych bokserkach i włosach rozwichrzonych bardziej niż zwykle – Co ty tu robisz?
- Sasuke, chciał tylko upewnić się czy Taichi jest u mnie – Sakura odpowiedziała za Uchihę, który na widok Uzumaki'ego znowu stał się nerwowy. Naruto rzucił brunetowi pytające spojrzenie.
- Już ci lepiej? - Zapytał jednak zamiast miłego, troskliwego tonu z jego gardła wydobył się opryskliwy ton. Zupełnie nie tak jak chciał. Jednak był na niego zły i ciężko było mu to ukryć. W dodatku wczoraj pokłócił się z Hinatą... i to o kogo? O Sasuke a potem Sakura nic mu nie powiedziała.
- Nie powinno cię to interesować – Warknął Uchiha chwytając za klamkę drzwi wyjściowych – Kiedy Taichi się obudzi niech przyjdzie do domu – Zwrócił się chłodno do Sakury i za nim ta zdążyła cokolwiek powiedzieć Sasuke już nie było.
- Naruto – Haruto westchnęła głośno odchylając głowę do tyłu.
- Przepraszam Sakura-chan, przepraszam - Mruknął drapiąc się po głowie i wpatrując w swoje bose stopy - Jestem zły i...
- To nie mnie powinieneś przepraszać, Naruto - Powiedziała mając przed oczyma obraz zapłakanej twarzy Sasuke
- Racja - Przyznał Uzumaki wchodząc z powrotem do sypialni jednak nie na długo. Już po chwili wyszedł z niej ubrany - Trzymaj za mnie kciuki - Krzykną do Sakury mieszającej powoli kawę.

* * *

Po kilkunastu próbach pukania, wołania i proszenia Naruto po prostu chwycił za klamkę i sam wszedł do domu Uchihy. Od razu skierował się na górę - do sypialni Sasuke. Jak się spodziewał zastał go tam leżącego na łóżku i wpatrującego się w sufit.
- Proszę cię, idź stąd - Mruknął brunet nawet na niego nie patrząc. Może tylko Uzumaki odniósł takie wrażenie ale Sasuke wydawał się być smutny.
- Nigdzie nie idę! - Blondyn zatrzasną za sobą drzwi na udowodnienie swoich słów - Co ci jest? Zachowujesz się dziwnie, Sasuke - Podszedł do łóżka Uchihy i chwycił go za zimną dłoń.
- Naruto... nie... zostaw mnie - Uchiha spojrzał na blondyna i po chwili stwierdził, że był to wielki błąd. Teraz już nie umiał oderwać oczu od bladozłotych, miękkich kosmyków opadających na czoło, opalonej, gładkiej skóry, błyszczących, lazurowych oczu, w których czaiła się troska i bladoróżowych, kształtnych ust - Zostaw - Mruknął słabo cofając rękę z uścisku dłoni Uzumaki'ego.
- Powiedz mi Sasuke... co z tobą? - Naruto przysunął się jeszcze bliżej wpatrując się w oczy Uchihy - Wiesz, że mnie możesz powiedzieć - Uzumaki prawie dotykał nosem policzka Sasuke.
- Odejdź - Brunet nie wytrzymał podniósł się do siadu i spojrzał wściekle na zaskoczonego blondyna - Odejdź bo... - Przerwał nagle zdając sobie sprawę co chciał powiedzieć.
- Bo co?! - Krzyknął Naruto prostując się - Martwię się o ciebie! Chcę tylko wiedzieć dlaczego tak się zachowujesz! Chcę ci pomóc, Sasuke!
- Bo... - Zaciął się. Nie wiedział co ma powiedzieć. Bo co? "Bo cię kocham". Nie miał pojęcia jak wykaraskać się z tej sytuacji a Naruto tylko patrzył na niego wyczekująco - Bo... rzucę się na ciebie i zacznę całować. Bo przytulę cię i już nie puszczę. Bo powiem ci jak bardzo cię kocham i jak trudno jest mi widywać cię codziennie z tą głupią dziewuchą - Powiedział patrząc blondynowi w oczy - To chciałeś usłyszeć? Chciałeś usłyszeć, że twój przyjaciel od siedmiu lat darzy cię takim uczuciem jakim ty nigdy nie będziesz darzył jego? - Zapytał sucho jednak do oczu napłynęły mu łzy. Uzumaki stał tam i patrzył na niego w milczeniu a jego twarz, chyba po raz pierwszy w życiu, nie wyrażała nic - A teraz idź już Naruto. Wracaj do Hinaty - Podszedł do okna tym samym odwracając się do Naruto plecami a z oczu, mimo sporych starań, i tak wyciekło kilka łez.
Blondyn nie mówiąc ani słowa wyszedł, najpierw z sypialni a później z domu Uchihy.W jego głowie krążyły miliony, chaotycznych myśli roztrzaskujących się o siebie i przyprawiających go o ból głowy. Nic z tego nie rozumiał. Jak to Sasuke go kocha? To nie możliwe. I nie chodziło nawet o to, że obaj są mężczyznami. Naruto nie był uprzedzony ale przecież... byli przyjaciółmi. Od tak dawna się przyjaźnią a on teraz mówi mu, że go kocha? Od siedmiu lat? Czyli... Naruto zaczął szybko liczyć... czyli zakochał się w nim kiedy miał zaledwie czternaście lat? Dlaczego nic mu nie powiedział? Dlaczego nie zrobił w jego stronę żadnego ruchu? I co najważniejsze... dlaczego odszedł? Kochał go i tak po prostu odszedł z wioski, nic nie mówiąc zostawił go i odszedł sam z tym uczuciem na na ponad sześć lat. Dla Naruto w tej chwili było to zupełnie nie zrozumiałe. Jak można kogoś kochać i jednocześnie odejść od tej osoby?
- Świetnie, cholera - Mruknął kiedy z nieba zaczął lać siarczysty deszcz. Uzumaki jednak nie przyśpieszył szedł powoli zastanawiając się nad... tą sytuacją. Dlaczego Sasuke powiedział mu to dopiero teraz, do cholery, kiedy już jest z Hinatą? Czy nie mógł wcześniej tego z siebie wyrzucić? Naruto musiał przyznać, że kiedyś czuł do Uchihy coś więcej. Myślał tylko o nim, mówił tylko o nim, chciał go odnaleźć i sprowadzić do wioski za wszelką cenę ale potem, po wojnie, przeszło mu. Nie do końca wiedział dlaczego. Możliwie, że zobaczył iż Sasuke jest niedostępny, że nie wróci i że jedyne co ma w sercu to nienawiści. Jak się teraz okazuje mylił się. A potem Hinata wyznała mu, że go kocha i... no jakoś tak wyszło. Chciał z kimś być tym bardziej po tym kiedy Sakura zaczęła chodzić z Lee, Kiba wciąż opowiadał, że jest zakochany chociaż nie chciał zdradzić w kim, no i nawet Ikura i Kakashi sobie kogoś znaleźli, właściwie to znaleźli siebie nawzajem. Hinata czekała na niego a on bardziej przez fakt iż nie wiedział co z tym fantem zrobić i potrzeby bliskości zaczął z nią chodzić. Już od dłuższego czasu zastanawiał się czy ją kocha i im dłużej nad tym myślał tym bardziej dochodził do wniosku, że zna ją za długo i traktuje jak siostrę czy chociażby przyjaciółkę niż osobę, którą mógłby ofiarować swoje serce a tym bardziej nie postrzegał jej jako obiekt seksualny. W końcu jedyne co robili to przytulali się i trzymali za ręce. Nigdy jej nie pocałował, bo raczej czułby się z tym nad wyraz dziwnie.
Naruto spojrzał przed siebie i dopiero teraz zauważył, że stoi przed domem Sakury. Wzdychając cicho wszedł po schodkach po czym nie kłopocząc się pukaniem wszedł do środka. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to rozczochrany Taichi w za dużej, różowej koszulce i puchatych, zielonych skarpetkach. Stał na środku korytarza śmiejąc się głośno i trzymając w ręku wielką fioletową poduchę. Na przeciwko niego stała również roześmiana Sakura dzierżąc w dłoniach kanarkowożółtą poduszkę a za nią, na podłodze, leżało mnóstwo białych piórek, które najwyraźniej wypadły z rozbebeszonej niebieskiej poduszki leżącej na schodach. Naruto uśmiechnął się pod nosem widząc ich uśmiechy.
- Na-chan? - Taichi zauważył blondyna - Dlaczego jesteś mokry? - Zapytał przekrzywiając głowę w lewo.
- Rozpadało się - Odparł Uzumaki - Widzę, że dobrze się bawicie.
- Naruto? - Sakura stanęła obok niego - Jak ty wyglądasz? Rozbierz się, przyniosę ci coś suchego - Pogłaskała go po mokrych włosach i po chwili zniknęła na górnym pietrze.
- Tylko nie zielony kombinezon! - Krzyknął za nią Naruto na co Taichi się roześmiał - Co zrobiliście z ta biedną poduszką? - Zapytał zdejmując bluzę.
- To Sa-chan - Odpowiedział chłopiec przytulając się do swojej poduszki - Byłeś u taty? - Zapytał wlepiając w blondyna duże, błyszczące oczy - Mam wracać do domu?
- Nie, Taichi - Uzumaki zaprzeczył szybko. Sasuke nie był teraz w najlepszym stanie i stanowczo lepiej będzie jeśli chłopiec zostanie u Sakury jeszcze na tą noc albo chociaż do wieczora - Tata powiedział, że możesz zostać u Sa-chan tak długo jak chcesz - Skłamał a Taichi odbiegł krzycząc "super".
- Nie powiedział tak, prawda? - Zapytała Haruno zarzucając blondynowi ręcznik na głowę.
- Nie bardzo - Mruknął cicho dając Sakurze wytrzeć sobie włosy - Ty... wiedziałaś, prawda? - Zapytał nagle odsuwając jej ręce od siebie. Przyjaciółka spojrzała na niego pytająco - O tym, że mnie kocha - Wyjaśnił. O dziwo zupełnie łatwo przechodziło mu to przez gardło. Nawet się nie zająknął.
- Eh, podejrzewałam - Haruno przetarła dłonią twarz - A wczoraj tylko się w tym utwierdziłam.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - Zapytał z wyrzutem ruszając w stronę kuchni. Usiadł na kuchenny blat wciąż przypatrując się Sakurze, która usiadł na krześle na przeciwko niego.
- Wcześniej myślałam, że w końcu się domyślisz w końcu... on zawsze tak na ciebie patrzył - Jęknęła wstając z krzesła - Do teraz dziwię się, że tego nie zauważyłeś. Przy tobie zawsze stawał się łagodniejszy, milszy... patrzył na ciebie z takim... ukrytym uczuciem. Traktował cię inaczej, łagodnie. Nie odpychał cię tylko pozwalał ci przy sobie być, Naruto - Różowowłosa wyjęła trzy kubki - Po za tym... gdyby chciał cię zabić już dawno by to zrobił, miał tyle okazji, a za każdym razem się cofał.
- Myślałem, że się przyjaźnimy...
- Naruto, jaki przyjaciel pochłania cię wzrokiem kiedy robisz najprostszą na świecie rzecz choćby... nie wiem... drapiesz się po tyłku! - Kąciki ust Uzumaki'ego uniosły się do góry - A potem zacząłeś chodzić z Hinatą, wydawałeś się szczęśliwy, byłam pewna że nie chcesz jej zranić no i... nie jesteś gejem a Sasuke... nie wątpliwie jest mężczyzną - Powiedziała wyciągając w jego stronę kubek z gorącą czekoladą.
- Dzięki - Mruknął cicho od razu kosztując napoju - Nie wiem co o tym myśleć. Nie kocham Hinaty. Chyba o tym wiesz? - Dziewczyna przytaknęła siadając obok blondyna - Jest dla mnie jak siostra, może za długo się znamy ale... nie mogę jej nawet pocałować żeby nie czuć się dziwnie i nie na miejscu. A Sasuke... nie wiem co z nim. Jest moim przyjacielem ale kiedyś wiem, że czułem do niego coś więcej a teraz... bardzo go lubię. Jest wkurzający, wredny, zimny i dumny ale ja na swój sposób to cholernie lubię - Spojrzał na Sakurę a ta posłała mu ciepły uśmiech - I może nie jestem gejem, nigdy nie pociągał mnie żaden facet, ale Sasuke on ma w sobie coś co... nie wiem... naprawdę go lubię, intryguje mnie, chciałbym spędzać z nim każdą chwilę, rozmawiać, śmiać się. Jest przystojny i... chyba mi się podoba. No cholera, ma coś w sobie a ja nie wiem co to i dlaczego tak mnie do niego ciągnie. Nie wiem też co to za uczucie i czy to jeszcze przyjaźń czy to już kochanie - Uśmiechnął się szeroko do Haruno tym samym chwaląc się, że zapamiętał jej ulubiony cytat - Myślę, że to chyba już za dużo żebyśmy byli tylko przyjaciółmi ale czy wystarczy na... miłość? Nie wiem co mam robić, Sakura-chan - Dziewczyna przytuliła go mocno a on o mało co nie rozlał swojej czekolady - Co jest?
- Naruto, jesteś taki głupi - Klepnęła go w potylicę odsuwając się od niego - Ty go kochasz, baranie.
- Tak myślisz? - Mruknął w zamyśleniu Uzumaki drapiąc się po policzku.
- Tak, idioto - Warknęła jednak on zrobił unik przed jej ciosem - A teraz możesz do niego iść i mu to powiedzieć, ćwoku, tylko najpierw się osusz - Powiedziała po czym zgrabnie zeskoczyła z blatu i posyłając Naruto zirytowane i jednocześnie wesołe spojrzenie poszła do salonu z gorącą czekoladą dla Taichi'ego.

* * *

Sasuke wyrwał rękę z uścisku dłoni Naruto jednak ten od razu złapał go za ramię.
- Sasuke stój! - Krzyknął już mocno poirytowany Uzumaki - Proszę cię! Chcę ci coś powiedzieć! Unikałeś mnie przez dwa tygodnie więc teraz, kiedy cie dorwałem wysłuchaj mnie, dobrze? - Uchiha westchnął głośno po czym odwrócił się w przodem do blondyna jednak wciąż unikając jego wzroku - Chciałem ci jedynie powiedzieć, że przemyślałem to co mi powiedziałeś i... chcę dać ci szansę - Sasuke rzucił mu pytające spojrzenie - Nigdy nie kochałem Hinaty, rozumiesz? Nie mogłem, bo... bo cały czas kocham ciebie - Wyznał a oczy Sasuke rozszerzyły się do granic możliwości - Słyszysz? Kocham cię - Powtórzył a ręka Uchihy, którą do tej pory trzymał luźno opadł. W czarnych oczach bruneta pojawiło się coś co jednocześnie cieszyło i martwiło Uzumaki'ego. Nie wiedział czy jest to radość, smutek, wściekłość. Była to jakaś niezidentyfikowana emocja - Sasuke?
- Naruto - Szepnął Uchiha i przyciągną do siebie blondyna zamykając go w swoich ramionach - Jesteś największym głupkiem jakiego znam - Sasuke spojrzał na niego po czym złożył na jego czole delikatny pocałunek.
- Dlaczego znowu? - Oburzył się blondyn wydymając policzki.
- Bo wyznałeś mi miłość na środku ulicy - Wyjaśnił Uchiha, złapał Naruto za rękę i zupełnie ignorując patrzących się na nich w zdziwieniu ludzi ociągną za sobą.

* * *

Sasuke pchnął Naruto mało delikatnie na ścianę przez co gwałtownie wypuścił powietrze i jękną cicho na to Uchiha jedynie uśmiechnął się lekko i musnął jego wargi swoimi. Naruto przymknął oczy kiedy uderzyła go fala gorąca a przez ciało przebiegł przyjemny dreszcz. Serce zamarło na chwilę żeby zaraz bić dwa razy szybciej. Nogi ugięły się pod nim jakby były z waty. Nigdy nie czuł czegoś takie całując się z Hinatą jedyne co pamiętam z tamtych chwil to wstyd i zażenowanie. Język bruneta prześlizną się po jego ustach przez co odruchowo je uchylił. Pod wpływem impulsu zarzucił mu ręce na szyję mrucząc z przyjemności kiedy poczuł język Sasuke masujący podniebienie i zahaczający o jego język. Dłonie Uchihy zsunęły się z jego pleców na pośladki przyciągając go bliżej, tak że ich biodra stykały się ze sobą. Westchnął w usta bruneta kiedy jego silne dłonie ścisnęły jego pośladki. Sasuke oderwał się od jego ust ale tylko po to aby zaraz przytknąć warki do jego szczęki naznaczając ją delikatnymi pocałunkami powoli schodząc na jego szyję. Naruto wsunął palce w miękkie, czarne włosy pomrukując cicho. Poczuł jak Sasuke rozpina jego bluzę nie odrywając się od jego szyi, po chwili ubranie opadło na ziemię z cichym szelestem. Uchiha spojrzał na Uzumaki'ego. W jego czarnych oczach czaiło się pożądanie, radość i troska. Złapał blondyna za rękę i nic nie mówiąc pociągnął go na górę prowadząc do swojej sypialni. Za nim upadli na łóżko ich usta połączyły się w namiętnym pocałunku. Brunet wsunął ręce pod koszulkę Naruto, powoli ją ściągając. Przy tej czynności pochłaniał wzrokiem każdym odkryty kawałek opalonej, miękkiej skóry. Gdy jego koszulka wylądowała gdzieś w kącie pokoju Sasuke przylgnął ustami do jego obojczyka jednak zaraz przenosząc je na jeden ze stwardniałych, różowych sutków. Trącił go językiem, uśmiechając się szeroko kiedy do jego uszu dotarło słodkie westchnienie. Uchiha błądził dłońmi po biodrach blondyna co rusz zahaczając o materiał spodni. Kiedy Naruto poruszył niespokojnie biodrami zsunął je z niego nie odrywając ust od stwardniałych brodawek Uzumaki'ego. Jedna z jego dłoni ścisnęła twardy członek przez materiał bokserek. Naruto jęknął głośno pragnąc więcej pieszczot. Wsunął dłonie pod białą koszulkę Sasuke gładząc przy tym napięte mięśnie brzucha. Kiedy dotarł do sutków uszczypnął jeden z nic na co brunet syknął cicho i zaraz złączył ich usta w pożądliwym pocałunku jednak już po chwili oderwał się od malinowych ust, wydatnych ust blondyna zdejmując się z siebie górną część garderoby i rzucając ją gdzieś obok łóżka po czym znów powrócił do całowania soczystych, gorących ust. Dłonie Naruto błądziły po umięśnionym torsie przyjaciela co rusz drapiąc bladą skórę, zostawiając na niej czerwone pręgi. Przesunął swoje usta na szyję Sasuke żeby po chwili błądzić językiem po jego obojczykach. Dłoń Uchihy zawędrowała pod materiał bokserek blondyna, obejmując jego twardego penisa co spotkało się z głośnym westchnięciem. Uzumaki odchylił głowę poruszając chaotycznie biodrami. Brunet uśmiechnął się na ten widok zsuwając z bioder Naruto bokserki, łapiąc go pod kolana i pociągając nieco w swoją stronę. Blondyn przełknął głośno ślinę na co Uchiha pogładził go uspokajająco po policzku i złożył na jego ustach czuły pocałunek. Jedną z swoich dłoni zsunął na gadki pośladek Uzumaki'ego aby po chwili pogłaskać delikatnie jego pulsującą dziurkę. Sięgną do szafki nocnej i wygrzebał z niej jakiś żel. Zsunął usta na szyję blondyna robiąc na niej kilka malinek i w tym samym czasie rozsmarowując specyfik na swoich placach. Znów wrócił do ust blondyna podgryzając delikatnie jego wargi gładząc jego bok a drugą dłonią gładził jego szparkę, co chwilę zagłębiając w niej opuszek palca. Uzumaki krzyknął cicho z zaskoczenia kiedy palec Sasuke zanurzył się w nim. Brunet polizał jego szyję i zaraz w jego wnętrzu pojawił się drugi palec. O dziwo tego co słyszał, Naruto musiał przyznać, że było to bardzo przyjemne uczucie. Inne, ale przyjemne. Po chwili takiej pieszczoty sam zaczął nabijać się na długie palce Uchihy. Jękną rozczarowany kiedy palce zniknęły z jego wnętrza. Brunet nachylił się nad nim przygryzając płatek jego ucha i przystawiając penisa do jego wejścia. Naprał na nie a główka gładko prześliznęła się przez obręcz mięśni. Naruto zarzucił ręce na szyję Sasuke. Uczucie kiedy przyjaciel zagłębiał się w nim mógł stanowczo zaliczyć do niekomfortowych jednak widział, że niedługo się to zmieni. Uchiha wsunął się do ciepłego, ciasnego, mokrego wnętrza wzdychając prosto w rozchylone usta blondyna. Za pomocą swojej nadludzkiej samokontroli nie poruszył się w ciepłym wnętrzu chcąc dać kochankowi chwilę na przyzwyczajenie się do jego penisa. Naruto jednak nie należał do cierpliwych więc po chwili poruszył zachęcająco biodrami nieco chaotycznie całując usta bruneta.
Sasuke wbijał się w Uzumaki'ego coraz szybciej za każdym razem drażniąc prostatę na co ten odchylał głowę w tył, wyginał plecy w łuk i w ekstazie wykrzykiwał niezidentyfikowane słowa. Uchiha z resztą nie był cichszy. Za każdym razem kiedy mięśnie odbytu Naruto zaciskały się na jego penisie mruczał głośno w jego szyję. Brunet delikatnie zagryzł zęby na barku blondyna poruszając się w nim nieco chaotycznie. Naruto jęczał głośno czując, że niedługo nastąpi spektakularny koniec.
W momencie kiedy obaj szczytowali wykrzyknęli swoje imiona tak głośno, że zapewne okrzyki przedarły się przez ściany domu. Sasuke opadł na ciało Naruto dysząc głośno, jednak po chwili sturlał się z niego przyciągając do siebie i obejmując mocno w zaborczym uścisku.
- Kocham cię, Naruto - Szepnął nieco ochrypłym głosem całując blondyna w czubek głowy.
- Ja ciebie też, Sasuke - Odszepnął Uzumaki uśmiechając się szeroko po czym zadowolony wtulił się w ciepłą, umięśnioną klatkę piersiową bruneta zamykając oczy. Obaj już po chwili zapadli w głęboki, spokojny sen jakiego obaj nie zaznali od dawna.

* * *

- Tatuś... tato! - Sasuke poczuł mocne uderzenie gdzieś w okolicy pępka. Otworzył gwałtownie oczy i zobaczył siedzącego na nim Taichi'ego - Dzień dobry!
- Widzę, że postanowiłeś wrócić do domu, łobuzie - Uśmiechnął się do syna kątem oka spoglądając na budzącego się Naruto.
- Ohayo - Mruknął zaspanym głosem Uzumaki otwierając ślepka. Speszył się i zakrył bardziej kołdrą kiedy zobaczył na łóżku młodego Uchihę.
- Ohayo, Na-chan - Przywitał się chłopiec z szerokim uśmiechem i rumieńcach na policzkach - Tato, zrobisz mi śniadanie? Sa-chan powiedziała, że ma mnie dość i mam zmiatać do domu - Poskarżył się maluch przybierając niezadowoloną minę - To chyba przez to, że ją obudziłem - Stwierdził po chwili w zamyśleniu.
- No widzisz jak ja się muszę z tobą użerać - Zaśmiał się Sasuke czochrając Taichi'ego po głowie.
- Ale mnie kochasz? - Zapytał chłopiec marszcząc brwi i wpatrując się w ojca, który uśmiechnął się do niego ciepło.
- Jak mógłbym nie? - Odpowiedział pytaniem podnosząc się do siadu i składając na małym czółku syna głośnego całusa na co Naruto zaśmiał się obserwując poczynania Uchihów.
- I Na-chan też kochasz? - Zapytał szybko szczerząc się do blondyna.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - Odparł bez ogródek ojciec przez co Uzumaki znów się speszył a Taichi roześmiał się uroczo.
- Tato, czy Na-chan... czy to twoja dziewczyna? - Zapytał po chwili chłopiec marszcząc brwi. Naruto jak i Sasuke wybuchnęli śmiechem na co na twarz pięciolatka wpłynął zdezorientowany wyraz.
- Tak jakby - Odpowiedział brunet przytulając wciąż skonsternowanego synka.

* * *

Komentarze skopiowane z top-secret-yaoi.blogspot.com:

Anonimowy12 czerwca 2012 19:42
Świetny one-shot!!!
Nie mogłam przestać się uśmiechać jak go czytałam :D
Strasznie zaskoczyłaś mnie obrazem Sasuke jaki przedstawiłaś w tym opowiadaniu. Niby podły drań, a potrafi pokazać uczucia względem syna, scena z Sakurą mnie powaliła!!!
Najbardziej podobał mi się młody Uciha:P
Taichi to mieszanka Sasuke i Naruto (czasami zastanawiałam się czy to nie ich wspólny syn;))
Pozdrawiam i czekam na więcej
Hilda


Odpowiedzi

Anonimowy12 czerwca 2012 19:49
Zapomniałam, a już kiedyś miałam napisać (skleroza nie boli;D) strasznie podoba mi się wygląd bloga, a ten rys. na dole...bomba!!!
Hilda



Anonimowy12 czerwca 2012 19:46
Hmm.. Taichi? Gdzieś już czytałam podobne opowiadanie :o, ale to dobrze! Przynajmniej moja wyobraźnia mnie nie zawiodła i już od razu czułam sympatię to tego małego chłopca.
One-shot cudowny! Cieszę się, że taki długi :D
Sasuke w tej wrażliwszej wersji bardzo mi się podoba. Uwielbiam ten paring <3
Proooooooooooszę pisz więcej one-shot'ów i wstawiaj!
Życzę weny i pozdrawiam :*

doooosiia


Odpowiedzi

Anonimowy12 czerwca 2012 19:53
Mi też to imię się skojarzyło z opowiadaniem Lampiry "A to wina tego małego smyka" :D
Hilda



Sakue12 czerwca 2012 20:03
Oh... wiecie jak teraz o tym myślę to faktycznie to imię jest z opowiadania Lampiry =O. Nawet nie zauważyłam tego pisząc ^^'. Po prostu nasunęło mi się to imię, bo chciałam w tym oneshocie umieścić taki kawałek (ale nie miałam jak go tam wepchnąć -_-') kiedy Naruto pyta Sasuke czy nadał synowi to imię ze względu na Itachi'ego, bo wystarczy zmienić sylaby i z I-TA-CHI wychodzi TA-I-CHI (ależ jestem spostrzegawcza xD). Dopiero jak mi powiedziałyście to tak mnie oświeciło ^^'



maxiii12 czerwca 2012 20:44
Świetne! Na pewno nie jest za długie. Dobrego opowiadania nigdy nie za wiele... Pozdrawiam i wena życzę



Anonimowy12 czerwca 2012 20:56
uuuu świetna notka ale i tak czekam na następny rozdział opowiadania :)
mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać :D
XYZ*3*



Kaori-chan.12 czerwca 2012 23:58
jej ! jakie to bylo przesłodkie. koncówka mnie rozwaliła. :D była taka kawaii ;* w Taichim się zakochalam. ;D <3 Strasznie mi sie tak historia podoba. <3



Anonimowy13 czerwca 2012 17:09
Kolejna wspaniała notka. Sasuke z tą swoją zazdrością... Zabić, pozbyć się ciała i powiedzieć, że wyszła... Hahaha... Pozdrawiam i wena życzę.
maxiii



Anonimowy13 czerwca 2012 18:44
To było świetne! Końcówka najlepsza;p Taichi jest taki kawaii;***Kocham go;) Jeden z najlepszych oneshotów jakie czytałam;D Pozdrawiam i życzę Wena;*;*;*
Kasia



Yukami15 czerwca 2012 14:41
Ten komentarz został usunięty przez autora.



Yukami15 czerwca 2012 21:33
Ten komentarz został usunięty przez autora.



Akemi20 czerwca 2012 16:59
Haha, no imię pojawiło się u Lampiry, ale ona działalność zlikwidowała. Poza tym kiedy pierwszy raz oglądałam Naruto, pomyślałam sobie, że gdyby Sasek miał młodszego brata, musiałby się nazywać jakoś tak słodko i ciepło, bo Itachi był miły i poważny, Sasuke kochany, a później twardy (nie w tym sensie, zboczuchu! XD), a więc trzeci musiałby łączyć te cechy lub wnosić coś swojego... Taichi brzmi... kawaiii! XDD
"Co jednak nie zmienia faktu, że czasami przypomina mi ciebie." - jak parsknęłam śmiechem xDD To było boskie xD
"- Tatooooo! - Główka Taichi'ego wychyliła się z kuchni – Przepraszam." - to było po raz drugi i rozłożyło mnie kompletnie. Aż taaak się uśmiechałam ;3



Hikaru-chan27 czerwca 2012 23:22
Ten one-shot był świetny. A Sasuke jako troskliwy tatuś był cudowny. Uwielbiam go takiego. Eh… Tylko Naruto mógł nie zauważyć uczuć Sasuke. Ale w końcu to Młotek. No teraz jestem już na bieżąco z twoimi notkami. Życzę Ci bardzo dużo weny i jak najwięcej takich fantastycznych notek. Pozdrawiam gorąco :D



Xeron21 lipca 2012 03:21
to jest mistrzowskie. Dziękuje że piszesz takie Zaj***** opowiadania, oneshoty :) . Dzięki temu bardzo fajnie można się odstresować lub po prostu odpocząć po całym dniu. Kochana jesteś :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz